Śmierć o sowich oczach

Recenzja książki RIESE. Tam gdzie śmierć ma sowie oczy
"Ponoć w tych górach czyha śmierć o sowich oczach…".


Skomplikowana i pełna tajemnic, polska historia, chyba już zawsze będzie wpływać na życie kolejnych pokoleń naszych rodaków. Tezę tę potwierdza w swojej najnowszej książce Jolanta Maria Kaleta, pokazując jednocześnie, że niestety zbyt często to właśnie zło i kłamstwo triumfują nad dobrem i prawdą, zbierając obfite żniwa od tylu już lat. Po lekturze tej książki zaczęłam się zastanawiać, czy nasz kraj jest na pewno taki, jaki się z pozoru wydaje, czyli wolny, na którego nie wpływają żadne, obce siły. Mam co do tego sporo wątpliwości.

Jolanta Maria Kaleta to wrocławska pisarka, z wykształcenia historyk i politolog, znana głównie z powieści sensacyjnych, których akcja dzieje się we Wrocławiu lub na Dolnym Śląsku. Jej książki nawiązują do nieodkrytych tajemnic naszej historii. Autorka pracowała we wrocławskich muzeach, oraz uczyła w szkołach średnich historii i wiedzy o społeczeństwie. Jest miłośniczką górskich, pieszych i rowerowych wędrówek oraz kocha zwierzęta. "RIESE. Tam gdzie śmierć ma sowie oczy" to kontynuacja powieści "W cieniu Olbrzyma".

Czasy współczesne – sędzia Laura Szeliga przyjmuje propozycję pracy w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Podczas przeglądania akt znajduje teczkę swojego ojca, który zmarł, gdy bohaterka miała zaledwie rok. Laura aby odnaleźć prawdę na temat swojego pochodzenia, postanawia wyjechać do Głuszycy - rodzinnego miasteczka, w którym wszystko się zaczęło.

Akcja tej sensacyjno-przygodowej książki rozgrywa się głównie w Głuszycy i w Jedlinie-Zdroju, a jej akcja przedstawiana jest dwutorowo, z dwóch perspektyw czasowych – współcześnie oraz we wczesnych latach powojennych, gdy na ziemiach polskich panował zupełny chaos, a zbrodniarze potrafili wtopić się w tłum anonimowych ludzi. Tak poprowadzona akcja pozwala odkrywać kolejne elementy układanki, jaką zafundowała czytelnikom Jolanta Maria Kaleta. Układanki składającej się z rodzinnej tajemnicy i uwarunkowań społecznych okraszonych potężną dawką historii, jakiej nie uczą w szkole. Odkrycie przez główną bohaterkę, tajemnicy swojego przyjścia na świat i genezy dalszych wydarzeń, jakie się z tym wiązały, okazało się dla mnie wielkim zaskoczeniem. Kompletnie nie przewidziałam, że autorka łącząc działalność tajnych służb, donoszenie oraz rodzicielską miłość, wykreuje taki scenariusz. Scenariusz, który skłania niewątpliwie do moralnej oceny oraz refleksji własnej.

Po lekturze tej powieści stwierdziłam, że czasami lepiej nie znać dalszych losów bohaterów naszych ulubionych książek. Wolałabym bowiem w tym przypadku nie wiedzieć, jaki okrutny los spotkał Antoninę Górską, kierowniczkę sierocińca mieszczącego się w pałacu Jedlinka, której powodzeniu w życiu, czytając "W cieniu Olbrzyma", tak mocno kibicowałam. Jolanta Maria Kaleta w fabule tej kontynuacji nie oszczędziła mi dużej dozy smutku, a w zasadzie przez całą tę lekturę targała mną złość za dziejową niesprawiedliwość i nieumiejętność oddzielenia katów od swych ofiar, za brak tak potrzebnego napiętnowania oprawców i za historyczne zapomnienie, które nigdy nie powinno mieć miejsca. Niestety wiem, że pomimo tego, iż losy wykreowanych przez autorkę bohaterów, są fikcyjne, z pewnością takich prawdziwych, tragicznych przypadków w naszej historii było naprawdę dużo.

Jolanta Maria Kaleta w historii poszukiwania własnych korzeni przez główną bohaterkę, zręcznie wplotła kilka tematów, które tylko nieznacznie zaakcentowane, bardzo mocno mnie zaintrygowały. Otóż autorka nawiązuje do pewnych czystek oraz do zdrady dokonanej w Magdalence, czy też do zamordowania Jaroszewiczów związanych z Dolnym Śląskiem. Jednak najbardziej intrygującym wątkiem, nieco spiskowym, jaki odnalazłam, okazała się dla mnie teza, jakoby pewne grupy ludzi blokowały poznanie przez Polaków prawdy o Górach Sowich. Przyznam, że pewien fragment rozmowy umieszczony w książce przyprawił mnie o dreszcze niepokoju.

Tam, gdzie śmierć ma sowie oczy, tam najlepsza przygoda w połączeniu z tajemnicą, ma oczy Jolanty Marii Kalety. Ta przygoda to Dolny Śląsk, sekret skrywany we wnętrzu Gór Sowich, przeszłość wpływająca na teraźniejszość, a wszystko to okraszone wartką akcją, która niczym rozpędzony rollercoaster, zabiera czytelnika na niesamowitą, czytelniczą ucztę. To przygodowo- sensacyjna proza w najlepszym wykonaniu. Zdecydowanie polecam.

http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
0 0
Dodał:
Dodano: 01 X 2016 (ponad 8 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 246
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Wiola
Wiek: 38 lat
Z nami od: 04 V 2012

Recenzowana książka

RIESE. Tam gdzie śmierć ma sowie oczy



Jesień 1946 roku. Do Głuszycy, niewielkiej miejscowości w Górach Sowich, z tajną misją przybywa zagadkowy mężczyzna. Przedmiotem jego zainteresowania jest realizowany przez Niemców podczas II wojny światowej projekt budowlany o kryptonimie Riese. Tajemnicą skrywaną przez wykute w skałach sztolnie interesuje się także dowództwo NKWD oraz Urząd Bezpieczeństwa w Wałbrzychu. Wiosna 1992 roku. Sędzia...

Ocena czytelników: 6 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0