Gotujemy rosół?

Recenzja książki Rosół z kury domowej
Jeśli ktoś ma potrzebę przeczytania książki na poprawę humoru lub na podniesienie swojej wartości to jest to książka idealna. Już sama okładka z autorką w weneckiej masce i kurą w ramionach przyciąga wzrok a treść... jest niebanalna (choć początkowo wydaje się być typowa) i niezwykła. Opisuje jakże częsty problem kobiet - nie tylko przecież polskich - czyli całkowite podporządkowanie życia mężowi, który stwierdzi, iż żona nic przecież nie robi, tylko siedzi w domu! Bardzo podobał mi się krok Lei, to co zrobiła udowodniło, że wszystko wokół ma lśnić a mąż i tak nie zwróci uwagi na sprawczynię, na żonę... Z czasem staje się ona meblem, elementem wyposażenia... Zresztą to chyba najbardziej wyrazista postać pośród przyjaciółek. Dyskusje Lei o organach czy wycena obowiązków domowych były dla mnie szokujące, ale i pokazały jak bardzo można być nieszczęśliwym. To właśnie w jej życiu zaszły najbardziej widoczne zmiany spowodowane gotowaniem na ekranie, choćby odrzucenie seksu "podkołdernego"..
Nasze równouprawnienie jest tylko teorią drogie panie i jeśli same nic z tym nie zrobimy to będziemy tkwić w związkach takich, jak małżeństwa bohaterek "Rosołu...".

Kaliber ważnych spraw Natasza Socha ubarwiła humorem, który sprawiał że wciąż chichotałam... Nadal mam w głowie życzenia, jakie ciotka Klara składała na Boże Narodzenie swojej siostrze, matce Wiktorii; czy też teksty o urodzeniu kozy lub wymiksowaniu koguta. Dawka dobrego humoru jest w książce ogromna i sprawia, że czytelnik odpływa w krainę radości i wolności, patrzy na problemy w nieco łagodniejszy sposób, przestaje umniejszać swoją osobę i swoje zasługi. Dzięki tej lekturze mamy szansę spojrzeć inaczej na swoje życie, może jest nam potrzebna lekcja jaką przeszła Wiktoria w saunie?

Powieść pokazuje nie tylko problemy domowe kobiet, ich frustracje łóżkowe, małżeńskie gwałty, wszelkie aspekty podcięcia im skrzydeł... Jest też stawanie na nogi, podnoszenie się po upadku i walka o swoje "ja", o marzenia, o spełnianie się i o szeroko pojęte szczęście. Jest i namiętność, afrodyzjaki i wywabianie plam
Jak wyglądała droga bohaterek, ich przemiana? Czy było łatwo? Której z nich się udało osiągnąć zamierzony cel? Koniecznie przeczytajcie powieść Sochy i nie bądźcie takimi typowymi kurami!

Podsumowując, "Rosół z kury domowej" to lektura lekka, przyjemna i odprężająca. Można ją zareklamować jako "lek" z dużą zawartością procentową humoru, ale i morałów. Socha dała nam kilka różnych przepisów na szczęście i starała się podnieść na duchu uzmysławiając naszą kobiecą wartość. Czy skorzystamy zależy już tylko od nas, ale warto choć spróbować, prawda?

całość recenzji: https://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/08/natasza-socha...
0 0
Dodał:
Dodano: 02 IX 2016 (ponad 8 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 180
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ewelina
Wiek: 44 lat
Z nami od: 19 V 2013

Recenzowana książka

Rosół z kury domowej



Viktoria po rozwodzie ucieka na niemiecką wieś. Chce zatracić się w depresji, ale przypadkowo poznaje trzy różne kobiety, które łączy jedno – są nieszczęśliwymi kurami domowymi. Razem wpadają na niecodzienny pomysł: będą gotować topless i kręcić filmy z kuchennych przygód! Kurze pióra opadają, a w stłamszonych gospodyniach budzi się kobiecość i seksualność.

Ocena czytelników: 4.5 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0