W czasach, kiedy seks przestał być tematem tabu, a alkowa utraciła aurę tajemniczości nikogo nie dziwi, że i literatura zaczyna zaglądać do zmysłowego świata. Dziś powieści erotyczne nikogo nie szokują i nie wzbudzają takich emocji jak wydane w 1748 roku „Pamiętniki Fanny Hill” ukazujące losy XVIII-wiecznej kurtyzany. I choć nieprzyzwoite książki stały się elementem współczesnej rzeczywistości, a autorzy prześcigają się w pomysłach by zadowolić czytelnika i przekraczają kolejne granice, to trudno oprzeć się wrażeniu, że zapominają, iż w tej dziedzinie literatury wcale nie o zakazany owoc chodzi, lecz o jego smak.
„Podniebny lot” to pierwszy tom zmysłowej serii „W przestworzach” autorstwa R.K. Lilley – amerykańskiej autorki mającej na koncie kilka świetnych powieści. Główną bohaterką cyklu jest dwudziestotrzyletnia stewardesa Bianca, której życie wkracza na nowe tory gdy na jej drodze staje najprzystojniejszy miliarder o zniewalającym głosie – James Cavendish. Dziewczyna postanawia iść za głosem instynktu, ale czy gdyby wiedziała dokąd ją to zaprowadzi postąpiłaby tak samo?
Biancę i Jamesa połączyło pożądanie, które szybko przerodziło się w związek oparty na namiętności, dominacji i wyrafinowanych łóżkowych igraszkach. Ale czy można w pełni zaufać mężczyźnie szczycącemu się bogatym życiem seksualnym i składającemu tylko jedną obietnicę – niestety nie wielkiej i dozgonnej miłości?
Autorka zabiera czytelnika w bardzo zmysłową erotyczną podróż okraszoną dominacją, bólem i najbardziej podstawowymi indyktami. Brzmi znajomo? Tak, powieść łudząco przypomina spotkanie z Christianem Greyem, z tą tylko różnicą, że główna bohaterka ma więcej charakteru i pewności siebie niż zagubiona i infantylna Anastasia, zaś James więcej jaj, fantazji i charyzmy niż Szary. Stylu autorek nie wypada mi porównywać, ale możecie mi wierzyć, że podczas lektury „Podniebnego lotu” doświadczyłam emocji i doznań jakich oszczędziła mi E.L James.
Rilley jest mistrzynią budowania zmysłowego napięcia i atmosfery Nie potrzebuje wielu słów by wprowadzić czytelnika w odpowiedni nastrój i wywołać w nim określone reakcje. I nie ma znaczenia czy opisuje wyrafinowaną scenę erotyczną czy pocałunek, gdyż emocje towarzyszące bohaterom aż kipą. I co z tego, że autorka wykorzystała znane i oklepane w literaturze schematy, a nawet posunęła się do wykreowania dwudziestotrzyletniej dziewicy, która przy pierwszym stosunku pozwoziła partnerowi, na to, co nawet przez myśl nie przechodzi niektórym mężatkom z kilkunastoletnim stażem, I co z tego, że on jest piekielnie bogaty i przystojny, a historia wiedzie do nieuchronnego zakończenia, skoro towarzyszenie Biance i Jamesowi dostarcza dużo przyjemności i pobudza do marzeń.
Nie wiem jak wy, ale ja sięgając po literaturę erotyczną nie oczekuję olśnienia czy głębokiej refleksji lecz oderwania od rzeczywistości i przyjemnego spędzenia czasu. Lektury lekkiej i niewymagającej wysiłku, ale przy tym barwnej i interesującej. I choć największym atutem książki są emocje oraz kreacja postaci i ich burzliwej relacji, to trzeba zwrócić uwagę na fakt, iż autorka nie skupiła się wyłącznie na związku Bianci i Jamesa, ale dba o wątki poboczne i przeszłość postaci, która nie tylko dodaje historii kolorytu, ale również wywołuje ciekawość oraz poczucie niepewności i nieprzewidywalności.
W moim odczuciu „Podniebny lot” do bardzo dobry początek serii i jedna z lepszych powieści erotycznych jaką miałam przyjemność przeczytać. Jeżeli spotkanie z Greyem przepadło wam do gustu, to z randki z Jamsem Cavendishem wrócicie zachwyceni. Muszę jednak ostrzec, że ta powieść jest tylko dla czytelniczek odważnych, niebojących zmierzyć się z wyrafinowanym i ostrym seksem podanym w bardzo smacznej acz pikantnej formie. Polecam.