Ponad 2 tysiące kilometrów pieszej wędrówki. Takiego zadania podjął się fotograf i podróżnik Łukasz Supergan. „Pieszo do irańskich nomadów” to szczegółowa relacja z podróży przez góry Zagros.
Rozpoczęłam lekturę pełna nadziei – na ciekawy obraz kultury irańskiej, na wrażenia z niezwykłej wędrówki, na ciekawy sposób ich przedstawienia… Życzeń było wiele, żadne się nie spełniło.
„Pieszo do irańskich nomadów” to książka bardzo schematyczna. Supergan idzie przez Zagros, spotyka Bachtiarów, którzy zapewniają mu jedzenie i nocleg, po czym rusza w dalszą podróż. Tak w nieskończoność można opisywać fabułę. Rozumiem – to literatura faktu, ale myślę, że autor, gdyby skupił się na innych elementach, byłby w stanie napisać coś mniej schematycznego, a przy tym mniej nużącego. Powtarzalność nie dotyczy tylko poszczególnych wydarzeń – nawet te same przemyślenia Supergana pojawiają się co kilka stron.
Kultura irańska? Mało jej tu. Czuję ogromny niedosyt. Supergan oczywiście opisuje nam niektóre tradycje, zachowania, przytacza poglądy polityczne czy słówka w języku perskim. Uważam jednak, że dowiedziałam się zbyt mało o tym gościnnym kraju. A szkoda.
Są to jednak zaledwie drobne minusy, w porównaniu z tym, co dla mnie zabiło tę historię. „Pieszo do irańskich nomadów” to opowieść w 90% o Superganie. Nie mam tu na myśli jego wyprawy – ta książka jest swego rodzaju mini-autobiografią. Niewątpliwie mamy tu do czynienia z dziennikiem z podróży. Autor dzieli się z nami swoimi myślami, spostrzeżeniami, pragnieniami. Odwołuje się do wielu wydarzeń ze swojej przeszłości, wspomina dawne podróże, relacje z bliskimi, dzieciństwo. Oczywiście jest to dość ciekawe, i sprawia, że historia staje się bardziej żywa, realna dla nas, czytelników, którzy nie uczestniczyli w tej podróży inicjacyjnej. Jednak mimo wszystko, za dużo w tej historii czytamy o samym podróżniku. Oczekiwałam czegoś innego. W pewnym momencie miałam już dość kolejnych przemyśleń, które zaczynały coraz częściej brzmieć jako zbiór sentencji, niewiele wnoszący do treści.
Styl? Tu również Supergan mnie nie zachwycił. Historię można było skrócić o połowę – pojawia się wiele niepotrzebnych zdań, które – co za niespodzianka! – powtarzają to co już było powiedziane. Mimo to, jeden ogromny plus sprawia, że po lekturę warto sięgnąć. Supergan pisze prosto z serca i może nie jest to reporterskie arcydzieło, może warsztatowo jest to słabe – ale opowieść z Iranu jest prawdziwa i szczera. To był powód mojej dalszej lektury.
Plusem są także załączone zdjęcia. Każde z nich jest opisane, co pozwala nam zrozumieć, co przedstawiają fotografie. W książce znajdziecie również mapkę Iranu. Nigdy jednak nie zrozumiem, dlaczego wydawca zamieścił ją na stronie 80, zamiast na początku lub końcu książki. Śledzenie wędrówki Supergana jest wtedy nieco utrudnione – podczas czytania jesteśmy ciekawi, ile jeszcze musi przejść, a raczej większość z nas nie zna na pamięć rozmieszczenia irańskich miast. Wtedy przydaje się mapka, którą niestety musimy szukać.
„Pieszo do irańskich nomadów” to taka ciekawostka podróżnicza. Myślę, że na pewno spodoba się tym, którzy chcą poznać kulisy wędrowania w odległe kraje oraz tych, których nurtuje pytanie – dlaczego warto podróżować? To też interesująca historia o determinacji, odwadze i walce z przeciwnościami. Wspomnienia z podróży – po prostu.
Więcej moich recenzji na:
http://www.begoodart.com
https://zaczytana28.wordpress.com