Ruch to zdrowie? Nie zawsze. Czasem niewinny jogging w górach może przemienić się w igranie ze śmiercią. Nie wierzycie? W takim razie koniecznie musicie sięgnąć po "Okruchy zła" Sandry Brown!
Emory Charbonneau przygotowuje się do maratonu - jest zapaloną biegaczką, filantropką i lekarzem pediatrą. Kobieta postanawia wyjechać na weekend w góry, aby na wysokości solidnie przygotować się do czekającego ją wyzwania. Trening rozpoczyna w sobotę rano, jednak nim udaje jej się pokonać połowę wyznaczonej przez siebie trasy, traci przytomność. Budzi się w górskiej chacie. Nie jest sama - przygląda jej się tajemniczy mężczyzna, który nie chce jej nic o sobie powiedzieć. Kim on jest? Co wydarzyło się podczas joggingu? I czy był to tylko tragiczny wypadek czy może została zaatakowana? Odsyłam do lektury.
Sandra Brown ma świetny warsztat. Każde zdanie oczarowuje czytelnika swoją prostotą i naturalnością. To nie jest książka, tylko film - takie miałam wrażenie podczas lektury. Pochłaniała mnie całkowicie, zapominałam o całym świecie. Żyłam każdą chwilą, razem z postaciami. Byłam częścią tej historii, a bohaterowie po pewnym czasie stali się moimi przyjaciółmi. Brown świetnie opowiada historie. Potrafi zaciekawić, zaskoczyć a nawet porządnie zdenerwować, ale o tym zaraz.
Erotyzm. Wielu pisarzy przyznaje, że nie potrafią pisać scen erotycznych (albo się nie przyznają i nie umieją
). Jest to jeden z najtrudniejszych zadań jakie stoi przed autorem. Jak poradziła sobie Brown? Doskonale! Największym atutem całej powieści jest doskonała gra emocjami. Każde kolejne wydarzenie, każdy kolejny rozdział przynoszą ze sobą całe morze uczuć. Czasem potrafią one czytelnika przytłoczyć, czasem zauroczyć, a niekiedy wzruszyć. Brown posiada pełną kontrolę nad stanem emocjonalnym odbiorcy swojej powieści. Trudno się więc dziwić, że jej erotyczne opisy są właśnie takie - pełne emocji, czarującego języka i wyjątkowej atmosfery.
Brown niczym Brown doskonale panuje nad tajemnicą i zagadką. Dan Brown nigdy nie odkrywa przed czytelnikiem większej ilości kart niż powinien. Pozostawia mu uczucie niedosytu, a wręcz głodu! - niepohamowanej potrzeby poznawania kolejnych sekretów. Sandra Brown robi podobnie, serwując nam gigantyczny worek tajemnic i zamglonych wątków, których w żaden sposób nie jesteśmy w stanie ze sobą połączyć. W dodatku nie śpieszy jej się z ich wyjaśnianiem - na wszystko przyjdzie czas niemal na ostatnich kartach powieści.
"Okruchy zła" to świetny thriller. Ma jednak swoje mankamenty. Osobiście nie spodobał mi się jeden zwrot akcji - ten, dotyczący przeszłości naszego tajemniczego mężczyzny z górskiej chaty. Uważam, że autorka nieco przekombinowała tworząc historię i portret bohatera zupełnie odbiegający od rzeczywistości. Wytłumaczenie owszem, wydaje się prawdopodobne i nawet logiczne. Nie pasuje ono jednak do początków wątku. Nie zagrało mi to pod względem warsztatowym i myślę, że można było napisać to w inny sposób.
Nie ma co jednak rozwodzić się nad minusami, przy tak przeważającej liczbie plusów. O Sandrze Brown na pewno jeszcze usłyszymy nie raz i nie dwa. Jeśli marzy Wam się wieczór z dobrym thrillerem, to zdecydowanie powinniście sięgnąć po "Okruchy zła". Polecam!
Więcej moich recenzji na:
begoodart.com
zaczytana28.wordpress.com