Przeszłość nigdy nie zapomina

Recenzja książki Pewnego dnia
"Potrzeba czasu, żeby wypracować zaufanie i prawdziwą więź, nieważne, czy chodzi o przyjaźń, czy bardziej rodzinne stosunki".


Przeszłość i jej wpływ na ludzkie życie w teraźniejszości to motyw wykorzystywany przez Emily Giffin niemal każdej jej książce. Motyw widoczny także w powieści zatytułowanej "Pewnego dnia", która wydaje mi się nieco słabsza fabularnie od pozostałych, a jednak poruszająca ważny dla czytelników temat. Po raz kolejny, pod wpływem prozy autorki, ścierały się we mnie dwa zupełnie przeciwstawne stanowiska. I jak tu nie wielbić książek Emily Giffin?

Emily Giffin to amerykańska autorka, która ukończyła Uniwersytet Virginia i rozpoczęła pracę w kancelarii adwokackiej na Manhattanie. Po jakimś czasie, gdy wyjechała do Londynu rzuciła jednak karierę i poświęciła się pisaniu. Autorka mieszka obecnie w Atlancie z mężem i trójką dzieci.

Marianne to trzydziestosześciolatka posiadająca w zasadzie ustabilizowane życie, czyli wymarzoną i nieźle opłacaną pracę producentki telewizyjnej oraz dobrze zapowiadający się związek z idealnym partnerem. Pewnego dnia jednak, otwierając drzwi swojego domu, poznaje Kirby – swoją osiemnastoletnią córkę, którą oddała do adopcji, będąc młodą dziewczyną. Przeszłość powraca do Marianne ze zdwojoną siłą.

Nie wiedziałam, że w Stanach Zjednoczonych kobiety oddające swoje dzieci do adopcji mają możliwość zastrzeżenia sobie, że ich dziecko w wieku osiemnastu lat będzie mogło dokonać wyboru w temacie poznania danych biologicznych rodziców. Po skończonej lekturze "Pewnego dnia" zastanawiam się cały czas, czy taka procedura jest dobra oraz czy w ogóle potrzebna? Wielokrotnie bowiem podczas czytania tej powieści, było mi szkoda rodziców Kirby, którzy w zasadzie stanęli przed faktem dokonanym, czyli szybkim odszukaniem przez bohaterkę swojej prawdziwej matki. Miałam także wrażenie, że Emily Giffin trochę umniejszyła ich rolę w fabule, nie pokazując w pełni dramatu, jaki na pewno rozgrywał się w ich sercach i duszach, a skupiła się jedynie na przeżyciach wewnętrznych córki i matki, które poznały się po osiemnastu latach rozłąki. Muszę przyznać, że bardzo mocno współodczuwałam z matką oraz ojcem osiemnastolatki jej w pełni suwerenne decyzje i naprawdę nie wiem, jak przeżyłabym to wszystko, gdybym była na ich miejscu.

Konstrukcja fabularna powieści została zbudowana ciekawie, gdyż autorka zastosowała w tym przypadku dwutorową narrację w postaci przeplatania się ze sobą rozdziałów z narracją Marianne oraz Kirby. Niezwykle fascynujące w tym przypadku było obserwowanie pewnych wydarzeń poprzez dwa spojrzenia zupełnie odmiennych osób. Na uwagę zasługuje tutaj z pewnością kreacja Kirby, która stała się zupełnie odmienną od dotychczas poznanych w książkach Emily Giffin, bohaterką. Osiemnastolatka ta to bowiem kobieta nie zwracająca uwagi na modę i zjawiska właściwe dla jej kategorii wiekowej, ale za to kochająca muzykę i sama grająca na perkusji. Muszę przyznać, że autorce ta właśnie kreacja postaci udała się nadzwyczajnie – jest prawdziwa i niewątpliwie zapada w pamięć.

Nie sposób przy zgłębianiu losów adoptowanej córki oraz jej biologicznej matki, nie oceniać zachowania jednej, jak i drugiej bohaterki. Przy tak trudnym temacie, jakim jest adopcja pojawiają się bowiem liczne refleksje, wzruszenie oraz dylematy, jakie udało się autorce we mnie wywołać. I jak to często bywa, nie da się jednoznacznie ocenić, czy Marianne zasługuje na wieczne potępienie, czy może jednak należy jej się druga szansa. Cieszę się także, że Emily Giffin pozostawiła zakończenie losów bohaterów w zasadzie otwarte i nie pokusiła się o jakiś cukierkowy happy end, gdyż w tym przypadku okazałoby się to mało realistyczne i z pewnością przynoszące rozczarowanie. Swoiste niedopowiedzenie to najlepsze, co autorka mogła na koniec zrobić, rozpalając tym samym wyobraźnię czytelnika.

Jak pokazuje Emily Giffin, wszystko ma swoje konsekwencje, a przed błędami przeszłości nie sposób całe życie uciekać, gdyż i tak, prędzej czy później nas dopadną. "Pewnego dnia" to powieść skłaniająca do szerokiej refleksji, gdyż dotyka dość trudnego tematu. Historia Kirby i jej matki nie wywołała we mnie wielkich pokładów wzruszeń, ale z pewnością przy jej lekturze, nuda była mi obcą.

http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
0 0
Dodał:
Dodano: 29 VII 2016 (ponad 8 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 294
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Wiola
Wiek: 38 lat
Z nami od: 04 V 2012

Recenzowana książka

Pewnego dnia



Gdyby pewnego dnia Twój największy sekret wyszedł na jaw? Gdyby pewnego dnia przeszłość wróciła i zmieniła wszystko? Gdybyś pewnego dnia dostała szansę, by odbudować najważniejszą więź w swoim życiu? Pewnego dnia w drzwiach Marianne staje osiemnastoletnia Kirby. Jedno spojrzenie wystarcza i Marianne wie, że odnalazła ją córka. Jej idealny świat rozpada się, a wspomnienia o młodzieńczej namiętnośc...

Ocena czytelników: 4.88 (głosów: 9)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0