Tam gdzie wszystko ma swój początek

Recenzja książki Dom nad jeziorem
Przeszłość zawsze ma wpływ na nas, nawet gdy myślimy, że zamknęliśmy do niej drzwi raz na zawsze. Wspomnień nie da się wymazać z pamięci, a to one uchylają wejście do niej. Nie da się zmienić tego co już było, lecz to co dopiero będzie jest jeszcze w naszych rękach i w dużym stopniu zależne od naszych wyborów. Niestety chcąc się odciąć za wszelką cenę od dawnych wydarzeń czasem nie dajemy sobie szansy na naprawę starych błędów.

Stary dom kryje wiele tajemnic, był świadkiem śmiechu oraz łez. Sadie przypadkowo odkrywa opuszczony budynek, coś ją do niego przyciąga, sprawdza więc jego historię, a ta okazuje się zbieżna z tym czego ostatnio była uczestnikiem. Okres urlopu sprzyja prywatnemu dochodzeniu, może uda się rozwiązać kryminalną zagadkę sprzed kilkudziesięciu lat? Oczywiście kobieta zdaje sobie sprawę, że dużych szans nie ma, ale nie umie zapomnieć o tej sprawy. Zaginięcie dziecka zawsze wzbudza szerokie zainteresowanie opinii publicznej, sama przekonała się o tym niedawno. Teraz jednak chce się skupić na tajemniczym zniknięciu Thea Edevane`a, pozwala to chociaż na trochę odsunąć osobiste problemy. Co wydarzyło się w czerwcową noc siedemdziesiąt lat wcześniej? Arystokratyczna rodzina bawiła się wówczas w ogrodzie wraz z przyjaciółmi i znajomymi, nikt nic nie słyszał i nic nie widział, wszyscy sądzili, że kilkunastomiesięczny chłopczyk spokojnie śpi w swej sypialni na piętrze. Niestety o poranku okazało się, że najmłodszego z rodu Endevane`ów nie ma w swoim łóżeczku. Co się stało z chłopczykiem? Alice od lat stara nie myśleć się o domu nad jeziorem, Loeanneth to już starannie zamknięty rozdział w jej życiu, a przynajmniej próbuje tak myśleć o nim. List od Sadie Sparrow sprawia, iż wracają wspomnienia i tajemnice, które wydawały się pogrzebane w starym budynku na kornwalijskim wybrzeżu. Co komu przyjdzie z odgrzebywania dawnej tragedii? Upłynęły dekady odkąd rodzina Edevane`ów opuściła miejsce, przypominające jednocześnie najlepsze i najgorsze momenty w jej historii. Może nadszedł czas by zrzucić brzemię tajemnic i jeszcze raz przyjrzeć się im przyjrzeć? Nie tylko Alice ucieka przed przeszłością, Sadie także pragnie o niej zapomnieć. Mury Loeanneth kryją w sobie wiele szczęścia, ale bólu oraz poświęcenia, przez lata czekały na to by ktoś wreszcie odkrył sekret czerwcowej tragedii.

Niesamowita historia, w której splata się sensacja, romans, elementy gotyckiej powieści i sagi rodzinnej. Kate Morton w tej ilości gatunków zgrabnie lawiruje pomiędzy kilkoma planami czasowymi i bohaterami, z których każdy chowa w zanadrzu jakąś tajemnicę. Tytułowy "Dom nad jeziorem" jest milczącym świadkiem wydarzeń jakie naznaczają członków pewnej rodziny na całe życie. Gdyby mógł przemówić ... on tego nie potrafi, lecz ludzie go zamieszkujący też są nieskorzy do szczerej rozmowy, a od tego już krok do domysłów, przypuszczeń i pasma wydarzeń jakie dopiero po latach odkrywają swoje prawdziwe oblicza. Każda z postaci doświadczyła w swoim życiu dramatycznego przełomu od jakiego chce się odciąć, lecz wciąż mniej lub bardziej świadomie wraca do tego momentu, łączy ich stary, opuszczony, dom napiętnowany dawną tragedią. Autorka daje czytelnikom kilka wątków i osnowę w postaci murów oraz otaczającego ich ogrodu, kolejne rozdziały tkają niezwykłą materiał fabuły, w której rozkwitają uczucia, przetacza się dramat dwóch wojen, świeże rany zmieniają się w niezagojone blizny, a zagadki z przeszłości czekają na rozwiązanie. Na ponad pięciuset stronach czytający poznają losy bohaterów, którzy czasem rozpaczliwie pragną naprawić dawne błędy, ale ukrywają to co najważniejsze czyli prawdę w imię przysięgi złożonej sobie i bliskiej osobie.
"Dom nad jeziorem" ma w sobie detale kojarzące się mnie osobiście z kryminałami Agathy Christie, "Alicją w krainie czarów", "Na Zachodzie bez zmian" i autentycznymi wydarzeniami z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Każdy z tych elementów znajduje subtelne odbicie w poszczególnych wątkach wzbogacając je i jednocześnie wzmacniając zaintrygowanie. Pozostaje jeszcze finał, w którym Kate Morton nie zapomniała o żadnym detalu wymagającym zakończenia.
0 0
Dodał:
Dodano: 25 VII 2016 (ponad 8 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 177
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 46 lat
Z nami od: 09 I 2010

Recenzowana książka

Dom nad jeziorem



Zaginione dziecko... Czerwiec 1933 roku. Letnia posiadłość rodziny Edevane w Loeanneth, wypolerowana i lśniąca, jest gotowa na wieczorne przyjęcie z okazji letniego przesilenia. Alicja Edevane, szesnastolatka i początkująca pisarka, jest szczególnie podekscytowana. Nie tylko ma pomysł na genialny wręcz zwrot akcji w powieści nad którą pracuje, ale też właśnie Jednak z nadejściem północy, gdy faje...

Ocena czytelników: - (głosów: 0)