Dzień przed wyjazdem na Warszawskie Targi Książki miałam największy dylemat życia – jaką książkę wziąć, by towarzyszyła mi w tej niesamowitej i pełnej nerwów podróży? Jestem pewna, że niekiedy sami macie ten problem, bo z regałów wystają cieszące oko grzbiety i gdybyście mogli wzielibyście je wszystkie. Moimi głównymi kryteriami było to, żeby:
po pierwsze – egzemplarz książki był lekki i nie zabierał zbyt wiele miejsca,
po drugie – żeby to było coś sprawdzonego, co na pewno przypadnie mi do gustu,
po trzecie – obrazki mile widziane, w końcu oczy muszą też odpocząć od tekstu. Gdy tylko spojrzałam na półkę nad biurkiem, wiedziałam na co postawię, a co najlepsze – nie zawiodłam się.
Grimm City to miasto, w którym prawdopodobnie żadne z nas nie chciałoby mieszkać. Ciemne, spowite czarną mazią i pełne niebezpieczeństw. Od pewnego czasu taksówkarze muszą jeszcze bardziej na siebie uważać, gdyż po ulicach grasuje bezwzględny morderca. Od tych wydarzeń nikt nie może czuć się bezpieczny, nawet oficer policji.
Nie lubię pisać o fabule książki, wolę wyciągać na wierzch to, co wywołało we mnie jakieś emocje. Po pierwsze muszę koniecznie wspomnieć o atmosferze, którą czuje się podczas czytania Grimm City. Wilk!. Czułam się dokładnie, jak mieszkańcy tego miasta. Byłam trochę przytłoczona tą ciemnością, ale również zauroczona czymś nowym, ponieważ wcześniej nie miałam zbyt wielkiego doświadczenia z takiego typu literaturą.
Jakub Ćwiek wykreował bohaterów, o których może być zazdrosny każdy inny autor. Jestem wielką fanką jego twórczości i uwielbiam to, jak każda, nawet najmniejsza, cecha postaci idealnie pasuje do klimatu oraz fabuły powieści.
Kolejny atutem są ilustracje. Nie ma ich zbyt wiele, ale dzięki nim czytelnik ma okazję jeszcze bardziej zrozumieć, poczuć i wpasować się w atmosferę powieści. Jak dotąd nie spotkałam się z tym, żeby pan Ćwiek używał typowego języka literackiego, więc i tutaj przygotujcie się na pojawiające się niezbyt ładne wyrażenia. Na dodatek, jak zawsze, niektóre momenty są bardzo dokładnie i dosadnie opisane. Moim zdaniem, nie jest to opowieść dla wrażliwych osób i dla tych, którzy liczą na lekką powiastkę. Tą opowieścią się żyje!
Gdy czytam powieści spod pióra Jakuba Ćwieka, lektura zawsze idzie mi powoli. Choćby nie wiem jak porywająca byłaby to historia. Pewnie dlatego, że jego powieści są dosyć specyficzne dla kogoś, kto zwykle czyta młodzieżówki i historie przepełnione miłością, dlatego takie odstępstwo od reguły jest doskonałą opcją do poszerzenia swoich literackich horyzontów.
Podsumowując, pomimo tego chaosu, który narobił mi się w głowie podczas pisania tego tekstu, książkę polecam. Fanom Ćwieka powinna spodobać się na sto procent, a osobom, które jeszcze nie miały styczności z tym fantastycznym autorem, polecam zacząć od Chłopców, gdyż ta seria wydaje mi się najlepsza. Powtórzę się, ale Grimm City. Wilk! to powieść o naprawdę specyficznej atmosferze, której warto zasmakować.
everydayxbook.blogspot.com