Pierwszy odcinek „Przemyśleń Niekrytego Krytyka” powstał w połowie 2009 roku jako owoc fascynacji amerykańskimi komikami internetowymi. Angry Video Game Nerd, Nostalgia Critic, Ray William Johnson… jak to możliwe, że show bez budżetu i profesjonalnego zaplecza może wciągać bardziej, niż napompowane kasą programy telewizyjne? – rozmyślałem. Rozmyślałem, rozmyślałem i rozmyśliłem, a wręcz wymyśliłem – też spróbuję, a co! Że niby gęsi jesteśmy i swojego programu na jutubie nie mamy?! To go stworzymy, bijaaacz!
Tak narodziło się brzydkie, niezbyt rozgarnięte dziecko, ochrzczone za pomocą piwa imieniem „Niekryty Krytyk”. Na początku nie budziło większego zainteresowania otoczenia, ot, kolejny internetowy bękart musi się wykrzyczeć. Dziecko rosło, uczyło się w coraz bardziej wyrachowany (nie mylić z wyrafinowany) sposób werbalizować niepokorne myśli. Intelektualnego rozwolnienia do tej pory nie udało się zatrzymać, na czym ucierpiał nostalgiczny smrodek niejednego filmu sprzed lat. Dziś Niekryty Krytyk ma własny, niemiłosiernie narcystyczny kącik w Internecie (to tu!), w którym dzieli się swoimi „mądrościami” z każdym, kto chce słuchać.
Niekryty Krytyk nie wie, dlaczego nagle zaczął pisać w trzeciej osobie. Pewnie dlatego, że to jego zakręcone alter ego - bo na co dzień jest zupełnie normalny. Śpiewa w kościelnym chórze dziewczęcym, wącha klej pod przykrywką budowania modeli samolotów, sika do zlewu, bo wygodniej, i je dużo dżemu, dla utrzymania odpowiedniego poziomu weny twórczej.