Unni Lindell- pisarka norweska, którą już miałam okazję poznać, przy okazji lektury "Miodowa pułapka" ponownie raczy czytelnika, ale fana kryminału kolejną swoją powieścią, pod tytułem "Człowiek mroku" "Człowiek mroku" jest kolejną częścią cyklu, w której głównym bohaterem jest policjant, Cato Isaksen. Policjant wraca do pracy po urlopie, by zderzyć się z rotacją pracowników. Przełożona Cato przenosi się do innego wydziału i proponuje mu, aby zajął jej gabinet. Kobieta zdaje sobie sprawę, że kolegę męczy harmider panujący we wspólnym biurze i chcę mu niejako pójść na rękę, w ramach sympatii. Isaksenowi najbardziej na nerwy działa jego zawodowa partnerka - Marian Dahle i jej pies. Marian Dahle także wraca z urlopu i już pierwszego dnia po nim denerwuje Cato, gdy do biura przyprowadza swojego psiego przyjaciela. Zawodowe roszady to małe "piwo", w licznych innych kłopotach, z którymi musi się zmierzyć. Nieporozumienia i animozje między Isaksenem a Dahle muszą ustąpić zagadkowej śmierci kobiety, która "wypada" z balkonu, ale świadkowie twierdzą, że ofiara na tym balkonie nie była sama, gdyż zauważono sylwetkę, a właściwie cień, który mógł należeć do sprawcy zabójstwa kobiety. Dodatkowo, żeby śledczy nie mieli zbytnio wolnego czasu, to zostaje zgłoszone zaginięcie młodej dziewczyny, sprzątaczki i pomocy, z kempingu pod Moss. Obie sprawy mają wspólny punkt- właściciela kempingu, który także mieszka w bloku, gdzie zginęła pierwsza ofiara... Jak się domyślacie, nie może być za łatwo, a podejrzany może nie mieć nic wspólnego z dwoma tymi sprawami, ale może się także skutecznie kamuflować. Wszystko może się wydarzyć. Sens i znaczenie śmierci, ale i zaginięcia dziewczyny mogą mieć większe znaczenie niż czytelnikowi może się wydawać. W końcu jest to skandynawski kryminał. Zawiły, skomplikowany, ze sporą dawką przeplatających się losów ofiar, głównych bohaterów. Książkę się czyta wyśmienicie. Pisarka idealnie wypośrodkowuje i równoważy wątki społeczno-obyczajowe oraz prywatne "zakłócenia" śledczych. Zaletą jest, że partnerzy nie "jedzą sobie z dzióbków", a charakteryzują się innymi, przeciwstawnymi cechami. Cato na pozór surowy, zdystansowany i Marian, która wybiórczo wybiera zasady, którymi się kieruje. Ale mimo różnych metod, jedno ich łączy. Mianowicie umiłowanie do swojej pracy i zmierzenia się z niejedną bolesną i trudną sprawą, by tylko dopaść winnego przestępstwa. Ale ile można "ciągnąć wózek" w dwie przeciwny strony? Czy takie partnerstwo ma szanse na przetrwanie? Książkę czyta się wyśmienicie. Ale cóż innego mogłabym napisać skoro doskonale wiecie jaki jest mój stosunek do Czarnej Serii. Kocham, wielbię, proszę o więcej.
www.figlarneczytanie.pl/2014/03/czowiek-mroku-unni-lindell.h...