„Ustalmy jedno: pisane mi jest być czarnym charakterem. Zawsze sprawię wam zawód. Wasi rodzice mnie znienawidzą. Nie powinniście na mnie stawiać.”
Kami Garcia & Margaret Stohl to zespół pisarski znany nam wszystkim z serii „Kroniki Obdarzonych”, która przyniosła im dużą popularność. Pierwsza część cyklu – „Piękne Istoty” – w 2013 roku została przeniesiona na wielki ekran i okazała się kasowym sukcesem. Z kolei czwarta część sagi nie została dotychczas wydana w Polsce. Aktualnie autorki czekają na premierę drugiego tomu nowej serii – „Niebezpiecznych Istot”, która jest spinoffem do poprzedniego cyklu.
Przychodzi taki moment w życiu nastolatków, kiedy opuszczają swoje gniazdko rodzinne, by spełniać marzenia... czy poczuć się nareszcie wolnym. Sześcioro przyjaciół rozchodzi się w różne strony świata, zostawiając za sobą przeszłość. Niestety nie jest to dane Ridley – Syrenie, Istocie Ciemności oraz egoistycznej dziewczynie, którą ścigają niedawno zawarte układy i obietnice. Nieświadomy niczego Link rusza wraz z nią do Nowego Jorku, by rozpocząć karierę muzyczną. Niewypowiedziane słowa oraz tajemnice stają się powodem, przez który oboje wpadają w sam środek piekła, które sami rozpętali. Jak daleko to wszystko się potoczy? Czy dane im będzie przeżyć tę przygodę? Syreni śpiew wzywa...
„Tym właśnie były syreny – pięknymi ptakami, śpiewającymi o gniazdach uwitych z koszmarów. Skrzydlatymi stworami, którym nigdy nie było dane latać swobodnie.”
Po ponad dwóch latach w końcu nadszedł czas powspominać... „Piękne Istoty” były pierwszą książką, jaką zrecenzowałam (czyt. skaleczyłam) na tym blogu. Niestety nie było mi dane przeczytać o dalszych losach bohaterów a z czasem, po prostu inne książki wydawały mi się ciekawsze. Nareszcie nadarzył się moment, kiedy mogę wrócić do początku – to takie dziwne uczucie...
Akcja rozpoczyna się po decydującej bitwie, jaka rozegrała się w czwartym tomie „Pięknych Istot”. Tym razem jednak autorki wprowadzają nas w świat wcielenia zła – dziewczyny z czerwonym lizakiem – Ridley.
Fabuła powieści oczywiście nadal krąży dookoła Obdarzonych – w końcu ten świat należy do nich. Cała historia jednak snuje się wokół Syren i ich najbardziej obleganego miasta, którym jest Nowy Jork.
„Czy to ty pchasz Koło, czy toczy się prosto na ciebie, Ciemność zawsze cię w końcu odnajdzie.”
Zdecydowanie ogromnym plusem powieści jest kreacja Lennoxa Gatesa. Po prostu pokochałam tego faceta (zawsze ciągnie mnie do tych złych)! Zabawny, uwodzicielski, potężny... a jednocześnie troskliwy, szarmancki oraz ukrywający masę tajemnic. Od poznania Lenoxa mocno trzymałam kciuki, by Rid to właśnie z nim się związała...
I to co zrobił pod sam koniec powieści – po prostu urocze. Autorki wykreowały naprawdę ciekawą od początku do końca postać, przez którą czytelnik przechodzi całą gammę emocji: zaczynając od nienawiści oraz lęku, kończąc na pożądaniu, wspieraniu i współczuciu.
Ridley natomiast bardzo dobrze pamiętam z poprzedniej serii Garcii & Stohl. Zawsze ciekawiło mnie co tak naprawdę w swym wnętrzu ukrywa dziewczyna lubująca się w czerwonych lizakach. Dzięki tej książce mogliśmy poznać fragmenty jej przeszłości, jak i emocji, które tak dogłębnie próbuje ukryć za swą egoistyczną oraz idealną maską, utkaną ze zła. Naprawdę fajnie było poznać ją od zupełnie innej strony.
Link natomiast nie za bardzo należy do grupy postaci, które lubię... ale dzięki swojemu poczuciu humoru nie jest taki najgorszy. Czasem potrafi trochę pomyśleć i nie dać się omamić czarą, jakoś jednak nie zainteresowała mnie jego osoba.
„– Co ty na to, że twoja przyszłość pójdzie z dymem?
– Wpieprz się w moje sprawy, to się poparzysz.”
Długo odkładałam lekturę na później obawiając się, że nie zbyt bardzo odnajdę się w świecie, który znam zaledwie z jednego tomu, nie mając pojęcia co się wydarzyło przez kolejne trzy części. I faktycznie – na samym początku nie rozumiałam co się dzieje, lecz po kilku stronach miałam już ogólny zarys wydarzeń i książka stała się prostsza. Oczywiście zostały tutaj wplecione wątki z poprzedniej sagi, nie przeszkadzało to jednak w rozumieniu historii.
Patrząc już okiem osoby mającej o wiele większe doświadczenie w czytaniu, niż ponad dwa lata temu – z pewnością nie jest to powieść ambitna, posiada wady. Ma jednak również przyjemny klimat i dużą dozę humoru. Niestety ja chyba już powoli „wyrastam” z książek tego typu. Mi potrzeba więcej akcji, więcej oryginalności. Tutaj znalazłam tego mniejsze ilości, przez co czytanie szło mi troszkę wolniej.
Ta książka to prosta i przyjemna lektura, która z pewnością powinna spodobać się fanom „Kronik Obdarzonych”. Dzięki niej poznacie Rid i może nawet zrozumiecie jej tok rozumowania. Jak już wspominałam powyżej – osoby, które nie znają serii, lub przerwały na jakimś tomie, mogą również śmiało przeczytać tę powieść. Ale jeśli zamierzają kiedyś sięgnąć po „Kroniki”, to nie radzę – nadziejecie się na kilka spojlerów, które zepsują Wam historię.
Pozostawiam więc Wam decyzję. Sama może skuszę się na kolejną część... ciekawość to jednak czasem potrafi dać człowiekowi w kość. Pewnie przeczytam dla Lennoxa, on jest płomykiem dającym tej książce nadzieje.
Recenzja pochodzi z bloga:
http://mirror-of--soul.blogspot.com/