"Miłość - każde silne uczucie działa jak narkotyk - jest czymś równie niezwykłym jak latający dywan czy sztuczki, jakie mag wyczynia na scenie. Odmienia każdego, kto je widzi i w nie wierzy."
Kto z nas nie pragnie znaleźć tej jedynej osoby, z którą chciałby spędzić całe swoje życie?
Do powieści podchodziłam z wielkim entuzjazmem, gdyż opis jest niezwykle zachęcający, ale w miarę czytania coraz dalej ciążyła mi ona coraz bardziej. Może ze względu na to, że nie jest to lekka opowieść. Pomimo, że bohaterami są w głównej mierze są młodzi ludzie, jest to historia o poważnych problemach. ”Miłość bez końca” to książka psychologiczna. Autor zagłębia się w psychikę młodego człowieka i pokazuje jak miłość może zamienić się w obsesję. Scott Spencer również nie pomija postaci drugoplanowych. Są one nawet dogłębniej opisane niż sama Jade. Konstrukcja jak i język sugerują, że jest to powieść przeznaczona bardziej dla dorosłych. Autor serwuje nam dość dogłębnie opisaną scenę erotyczną. Długa, obrazowa, ale nie wulgarna, co było jej zaletą (ale nadal nie lubię takich scen ;D).
Autor opisują wszystkie te sytuacje stwarza niezwykle realny świat. Jest to opowieść o miłości tak silnej, że zdolnej posunąć się do najgorszych czynów. Ostatnio została ponownie zekranizowana. W roli Davida oglądamy Alexa Pettyfera, a w roli Jade Gabriellę Wild. Film zupełnie różni się od książki. Początkiem, zakończeniem, no zupełnie wszystkim. Więc można potraktować je jako zupełnie dwie odrębne rzeczy.
Muszę jeszcze wspomnieć, że potwornie podoba mi się okładka tego wydania (no może bez tego napisu „film w kinach na Walentynki”).
"Jeżeli miłość bez granic jest marzeniem, to jest ona marzeniem nas wszystkich, marzeniem bardziej powszechnym od pragnienia nieśmiertelności, czy odbycia podróży w czasie."
http://magiczneksiazki.blogspot.com/