[...] Powieść intrygowała mnie od samego początku, więc nikogo nie zdziwię, że wprost nie mogłam się doczekać jej lektury. Nie obyło się jednak bez lekkiego niepokoju, czy nieznajomość poprzedniej serii autorek nie sprawi, iż nie będę mogła się odnaleźć w historii Ridley. W końcu Niebezpieczne istoty są spin offem Kronik Obdarzonych. Na szczęście moja ciekawość (takie wścibskie babsko ze mnie
) przeważyła nad strachem i zasiadłam do lektury. Bardzo szybko się przekonałam, że bałam się bezpodstawnie, ponieważ ta książka to zupełnie inna opowieść. Nawet jeżeli pojawiają się nawiązania do historii Leny i Ethana to, to co najważniejsze – zostaje dokładnie wyjaśnione, a pozostałe rzeczy czytelnik sam musi odkryć. Dzięki temu w czasie lektury nie ma czasu na nudę.
Muszę jednak przyznać, że z początku miałam ciężko się przyzwyczaić do języka, jakim posługiwały się autorki, a jest on dość specyficzny i może nieźle skołować. Często łapałam się na tym, że jakieś wyrażenie czytałam kilka razy z rzędu, aby wyłapać jego właściwą formę, a co za tym idzie, także i właściwy sens. Poza tym chyba robię się stara, ponieważ wydawał mi się on zbyt mocno młodzieżowy. Można się jednak do tego przyzwyczaić lub po prostu przestać zwracać na to uwagę, dzięki czemu dalsze czytanie nie nastręcza już żadnych problemów. Powiem więcej, gdybym od razu podeszła tak do sprawy, szybciej bym się przekonałam jak bardzo Niebezpieczne istoty, mogą mnie wciągnąć do tego stopnia, że ciężko było mi odłożyć książkę na bok i skupić się na czymś innym. [...]
Więcej:
http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2014/12/niebezpieczne-...