Napisanie książki z gatunku scince fiction, nie jest łatwe. Stworzenie historii, która zaciekawi czytelników, jest jeszcze trudniejsze. Tak więc jak wyszła ta próba autorce książki "Liori".
Liori księżniczka zostaje porwana, na jej ratunek ruszają małe istotki w blaszanym statku, wyglądem przypominającym czaplę. Jednak wyprawa ratunkowa nie całkiem idzie zgodnie z planem...
Czy Liori wróci do domu i poślubi księcia?
Na wstępie wspomnę, że jest to to historia przeznaczona dla najmłodszych czytelników. Dodatkowo jest bardzo prosta, nie ma wielu zwrotów akcji, a całość skupia się na kilku bohaterach, którzy ratują księżniczkę lub pragną ją schwytać.
Trudno jest mi napisać coś więcej na temat tej książeczki, która ma niespełna sto stron, bo tak naprawdę nie ma o czym pisać.
Treść poznałam w ciągu godziny, w żaden sposób mnie nie zaciekawiła, a do zachwytu jej daleko. Autorka potrafi barwnie tworzyć opisy, jednak nawet dzięki nim moja wyobraźnia nie chciała pracować.
Być może dzieci docenią książeczkę troszeczke lepiej, jednak dla dorosłego czytelnika nie ma ona nic, czym mogła by kusić, zachęcać do sięgnięcia po nią.
Jeśli chodzi o styl autorki pisze lekko, miękko, czytanie jest szybkie, nie męczy. Potrafi tworzyć ciekawe opisy. Niestety pędzi z akcją, która jest dość dobrze skonstruowana, to jednak ma się mętlik w głowie. Bohaterowie są słabo wykreowani, mogę rzec, ze są nudni i bezbarwni.
Z przykrością to stwierdzam, ale oprócz pióra autorki nic mi się nie podobało w treści książki "Liori" . Historia jest dla najmłodszych czytelników, tak więc być może im bardziej przypadnie do gustu, aczkolwiek wątpię. Opisana przygoda za mało zaciekawia, nudzi przez większość czasu.