„Miłość nie jest brakiem logiki. Jest logiką sprawdzoną i udowodnioną. Podgrzaną i wygiętą tak, by wpasowała się w kontury serca.”*
Poświęciłaś wszystko dla chłopaka, który teraz z egoistycznych pobudek cię zostawił. Wspólni znajomi przestali cię nagle zauważać - jesteś tylko byłą dziewczyną najpopularniejszego i najbardziej lubianego chłopka na studiach. Musisz pogodzić się ze stratą ukochanego, z którym wiązałaś plany na przyszłość oraz odrzuceniem otoczenia. Jakby tego było mało pewnego wieczoru dzieje się coś co sprawia, że od tego momentu bardzo intensywnie odczuwasz obecność dwóch mężczyzn - jednego pozytywnie, drugiego negatywnie…
Chłopak Jacqueline zrywa z nią tłumacząc się tym, że zanim ukończy studia chce sobie poużywać życia, a stały związek mu w tym przeszkadza. Zrozpaczona dziewczyna zawala jeden z przedmiotów, na który chodzili razem, nie może znieść jego widoku. Postanawia się jednak pozbierać i nadrobić zaległy materiał. Dzięki wyrozumiałości profesora dostaje szansę i pomoc w postaci dodatkowych zajęć z jednym z byłych studentów - Landonem. Między czasie jej najlepsza przyjaciółka wyciąga ją na imprezę bractwa, Jacqueline postanawia się szybciej z niej urwać i udać do swojego pokoju. Niestety, tuż przy samochodzie napada ją przyjaciel byłego, i gdyby nie tajemniczy chłopak, który w porę ją uratował, ta noc skończyłaby się dla niej bardzo źle. Od tej chwili Lucas (ten, który ją uratował) cały czas pojawia się w jej pobliżu. Ewidentnie coś ich do siebie ciągnie, ale czy ten buntownik z tajemnicą jest dobrym wyborem?
To był impuls, chwila. Zajrzałam do koszyka z książkami obok łóżka i wyciągnęłam „Tak blisko”. Pomyślałam „tylko jeden rozdział, tylko sprawdzę jak to się zaczyna”- pierwszy, drugi, trzeci… nagle jestem w połowie książki. No nic, teraz już ją skończę. Po książkę Webber chciałam sięgnąć już od momentu wydania, po prostu lubię książki z tego gatunku, czasem ich potrzebuje. A pojawiające się co rusz pozytywne opinie zapewniały, że się nie zawiodę. Czy tak było?
Z pewnością powiecie, że przecież to kolejny romans, że jest ich mnóstwo i do tego jeden podobny do drugiego. I tak macie rację, ale „Tak blisko” ma w sobie coś takiego, że nie idzie się od niej oderwać. Historia sama w sobie nie jest niczym nadzwyczajnym - dziewczyna porzuca wszystko dla chłopaka, a gdy ten ją rzuca musi ułożyć sobie życie na nowo, ale to nie wszystko. Książka ta to mieszanka romansu z dramatem, i to mieszanka całkiem udana. Z samym rozstaniem każdy z czasem się godzi, jednak gdy po nim zaczynają dziać się rzeczy, które zmieniają całe życie, czara goryczy może się przelać. No bo ile jest się wstanie wytrzymać? Gdzie kończy się granica wytrzymałości? Autorka umiejętnie gra na uczuciach i sprawia, że emocje zawarte w tej historii przechodzą na odbiorcę, no przynajmniej w moim przypadku tak było. Napisała o miłości, wyborach, błędach i gorzkich lekcjach. Ale pośród tego jest też nadzieja, wiara, prawdziwe przyjaźnie. Wszystko wplecione w fabułę sprawia, że mimo schematyczności wciąga niesamowicie. Akcja toczy się równomiernie, nie jest jakoś specjalnie szybko, ale i nie wlecze się, następują też niespodziewane zwroty, a w dramatycznych momentach przyspiesza. Jest taka jak powinna, w sam raz, idealna.
Nie da się nie polubić Jacqueline, dziewczyna, której złamano serce, której groziło niebezpieczeństwo. Mogła się załamać, mogła stracić wiarę w siebie, a ona się nie dała. Pozbierała się i ruszyła do przodu, pokonywała każdą przeszkodę, strach i niepewność. Delikatna, a zarazem silna, krucha i twarda. Kobieta, która kiedyś zrezygnowała ze swoich marzeń, ale nadal ma szanse o nie zawalczyć. Od razu też polubiłam Lucasa, tajemniczy, niby buntownik, a tak naprawdę człowiek z raną i wspomnieniami, które nie pozwalają mu normalnie żyć. A jednak Jacqueline wywołuje w nim wszystko co najlepsze, potrzebę chronienia, kochania, rysowania jej. Czuły, romantyczny, stanowczy, zamknięty w sobie i tajemniczy. Ta dwójka jest świetnie wykreowana i nie wiem jak bym się starała nie znajdę żadnego „ale” co do nich. Oczywiście nie jest tak, że tylko na nich Webber się skupiła, pozostałe postacie są również dobrze stworzone i nie są bezosobowi. Jednych lubiłam bardziej, drugich mniej, a trzecich… im to bym coś zrobiła, ale nie wypada czasem używać takich słów.
Pochłonęłam ją w jedną noc, prawdę mówiąc chyba w cztery godziny. Nawet nie zauważyłam kiedy miałam za sobą połowę książki. Tak prosta, tak banalna, tak realistyczna, tak życiowa, tak piękna. Porusza w powieści temat gwałtu, zastraszania, maskowania dla dobra ogółu. Tammara Webber stworzyła coś co może przytrafić się, chociaż po części, każdej kobiecie. I chyba dlatego tak bardzo trafiła do mojego serca. Zżyłam się z główną bohaterką i wraz z nią wszystko przeżywałam, a przyznać trzeba, że trochę tych przeżyć było, zarówno złych, jak i dobrych. Powieściopisarka zdobyła moje serce tym jak opisała wszelkie emocje, każdy autor chce by do czytelnika trafiło to co stara się przekazać, a w moim przypadku, przy tej książce, udało się wyśmienicie. Książka mną zawładnęła, na parę godzin trafiłam do świata głównej bohaterki i nim żyłam. Mocno liczę na to, że w Polsce ukażą się jej kolejne powieści.
Bez wątpienia Tammara Webber potrafi pisać, i to tak, że historia trafia prosto do serca i tam na długo zostaje. Prostymi słowami opisała historię, która mogła zdarzyć się każdej kobiecie. Urzekająca, realistyczna, zapadająca w pamięć. Romans, który wyróżnia się pośród innych. Trafił mi się w najbardziej odpowiednim momencie, i mimo, że jestem świadoma jego - czasami - schematycznych rozwiązań sprawdziła się idealni. Polecam miłośnikom romansów i dramatów oraz tym, którzy potrzebują czegoś lekkiego i pozwalającego zapomnieć o szarej rzeczywistości.
*cytat pochodzi z książki
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2013/11/jaka-jest-cen...