„Życzę ci dużo szczęścia!”*
Umiejętność rozmowy z magicznymi zwierzętami zapewniła ci już wiele przygód, mniej lub bardziej bezpiecznych, które były zawsze ekscytujące, a co ważniejsze, dużo uczyły. Jesteś małym dzieckiem, a już wiesz co to odpowiedzialność, empatia i wyrozumiałość. Potrafisz postawić innych szczęście ponad swoim i nie robisz tego, bo czujesz, że musisz, ale chcesz…
Mała Molly wraz z mamą, siostrą Kitty oraz przyjaciółką Alice udają się na Wielkanocny piknik, na którym to odbędzie się wielkie poszukiwanie czekoladowych jajeczek. Ale to nie wszystko, w lesie zostały ukryte również wskazówki prowadzące do głównej nagrody, o której Molly nawet nie marzyła - było zbyt dużo dzieci chętnych do zabawy. Gdy zaczynają się poszukiwania słodkości dziewczyna straciła z oczu siostrę i przyjaciółkę, ale za to spotkała magiczną kaczuszkę, która w tym całym zamieszaniu zgubiła swoje jajko, z którego lada moment może wykluć się pisklę. Molly bez chwili zwłoki postanawia pomóc mamie kaczce w poszukiwaniach. Jaki będzie ich efekt?
Przyszedł czas na szóstą i niestety już ostatnią część przygód Molly, dziewczynki z pewną magiczną mocą. Dzięki niej rozumie mowę zwierząt, oczywiście równie magicznych. Do tej pory na swojej drodze spotkała kotka Iskierka, pieski Gwiazdkę i Stellę, króliczka Śnieżka, jednorożca Sopelka oraz prosiaczka Myszorka. Wszystkie poprzednie książeczki były bardzo miłe w odbiorze i skutecznie przenosiły na kilka chwil w dziecięcy świat, z omawianą w dniu dzisiejszym oczywiście było tak samo.
Amerykańska powieściopisarka i tym razem stanęła na wysokości zadania tworząc historię, która mimo małej objętości tworzy spójną i logiczną całość. Zawiera ciekawą fabułę, szybko biegnącą akcję, opisy miejsc i wydarzeń, zawiera w sobie emocje. Posiada również morał, który jest wpleciony między przygody bohaterów. W tym przypadku mowa jest o tym, że czasem warto zaprzestać rywalizacji za wszelką cenę aby udzielić pomocy potrzebującemu. Bo nie zawsze liczy się wygrana.
W sumie nie napiszę nic nowego. Tę książeczkę, jak i poprzednie czytało mi się naprawdę przyjemnie i szybko, mogłabym rzec, że za szybko. Mimo niewielkiej objętości książeczka posiada zadowalające opisy, treść wciąga i intryguje. W trakcie czytania całej serii zżyłam się z Molly i z zadowoleniem zerkam na nią. Bo mimo młodego wieku jest bardzo mądra i spostrzegawcza. Lubię śledzić jej poczynania i dzięki temu choć na chwilę znów poczuć się choć odrobinę dzieckiem. Jest zabawnie, ale z morałem, czyli tak jak powinno być. I tylko żałuję, że to już koniec moich spotkań z tą rezolutną dziewczynką.
Szczerze polecam całą serię Magic Molly wszystkim rodzicom, dziadkom, wujkom i ciociom, którzy mają komu ją sprezentować. Jest ciepła i zabawna, z rysunkami, które można pokolorować, a co ważniejsze - skłania do pytań zadawanych przez pociechy. Z pewnością przypadnie młodszemu pokoleniu do gustu.
*cytat pochodzi z książki
http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2013/10/magiczna-kacz...