Literatura historyczna to jest to za czym nie przepadam. Natomiast jeśli tematyka dotyczy Wikingów to biorę w ciemno. Tak było przy serii Elżbiety Cherezińskiej "Północna Droga" w której zakochałam się bez końca a teraz cierpię, gdyż prawdopodobnie na 4 częściach się skończyło.
Gdy zobaczyłam "Skalda. Karmiciela kruków" w zapowiedziach koniecznie chciałam go mieć na własność. Miałam przeczucie, że to będzie świetna lektura na której się nie zawiodę, a czas z nią spędzony będzie świetną odskocznią od rzeczywistości. Powiecie: cóż polski młody pisarz może wiedzieć o Skandynawii, Wikingach?! Dużo, bardzo dużo. Łukasz Malinowski to mój równolatek, doktor nauk historycznych, który specjalizuje się w historii średniowiecznej Skandynawii. I to już powinno czytelnika zachęcić do sięgnięcia po lekturę Skalda.
Akcja książki dzieje się w Skandynawii X w. i już możemy się spodziewać burd i przelewu krwi. Ainar Skald to kobieciarz, do którego płeć piękna lgnie na każdym kroku. Cóż się dziwić, jest to mężczyzna urodziwy, wysoki, pięknie zbudowany. Oprócz tego jest skaldem czyli poetą, pieśniarzem, który układa przepiękne rymy. Jest bezczelnym awanturnikiem, który wywołuje małą wojenkę w związku z czym musi uciekać. Schronienie znajduje na wyspie Irów w klasztorze. Wydawałoby się klasztor = spokój, niestety na jego terenie dochodzi do niewyjaśnionych morderstw zakonników, a Ainar staje się głównym podejrzanym.
"Skald. Karmiciel kruków" to świetna powieść historyczna z elementami fantastyki. Bohaterzy nakreśleni bardzo ciekawie, akcja w żadnym momencie się nie zatrzymuje. Osoba samego Skalda to bohater którego polubiłam już od samego początku- jego się nie da nie lubić.
Łukasz Malinowski w powieść wprowadził wiele terminów dotyczących starożytnej Skandynawii, jednak nie ma się czego obawiać- każdy z terminów jest wyjaśniony. Dzięki czemu powieść staje się jeszcze bardziej plastyczna i przystępna. Wiele tu tajemniczości, przelewu krwi, fantastyki, co tylko lepiej nakreśla opisaną historię i bardzo precyzyjnie umieszcza ją w odpowiedniej epoce.
Gdybym zobaczyła tę książkę w księgarni na półce sięgnęłabym po nią bez zastanowienia, a to zasługa świetnej okładki, która już samym motywem i kolorystyką wprowadza nas w historię.
Łukasz Malinowski posiada wielką wiedzę na temat Wikingów i Skandynawii, którą nam przekazał w tej książce. Należy docenić jego zamiłowanie do tego tematu, któremu oddał się bez reszty.
Książkę polecam wszystkim tym którzy jak ja uwielbiają klimat zimnej Skandynawii, Wikingów, batalistycznych scen, przelewu krwi- bo takie było średniowiecze.
Żałowałam trochę, że książka tak szybko się skończyła- czułam pewien niedosyt. Jednak poszukiwania w sieci doprowadziły mnie do wiadomości, że Łukasz Malinowski piszę kontynuację Skalda- z czego się bardzo cieszę i czekam z niecierpliwością!