Arisjanie kontra Ziemianie

Recenzja książki Arisjański fiolet. Cisza
Emily Walker przez ostatnią dekadę żyła wraz ze swoją matką w podziemnym schronie wybudowanym niegdyś przez jej dziadka. Staruszek jakby przeczuwał, że nadejdzie dzień prawdziwej apokalipsy. I nie pomylił się. W Ziemię uderzyła kometa. Życie na Ziemi zamarło. Zginęli nie tylko ludzie, ale również zwierzęta i wszelka roślinność. Świat zaczął przypominać wielką pustynię pokrytą pyłem wulkanicznym z gdzieniegdzie wyrastającymi kikutami spalonych drzew i pozostałościami po ludzkiej cywilizacji. Emily i jej matka co prawda zdążyły się ukryć przed katastrofą, jednak zostały zupełnie odcięte od świata. Nie posiadały żadnego środka komunikacji, który pozwoliłby im zorientować się w sytuacji i dowiedzieć się, czy ktoś poza nimi zdołał przeżyć. Dziesięć długich lat spędziły pod ziemią. Jednak warunki w schronie znacząco się pogorszyły, zwłaszcza ostatni rok był dla kobiet bardzo ciężki. Emily, zmęczona dotychczasowym życiem, postanawia wyjść na powierzchnię i sprawdzić, czy gdzieś nie żyją czasem inni ludzie. W czasie wędrówki przez pustkowie zauważa nadjeżdżający samochód. A zatem jest nadzieja? Ktoś jeszcze przeżył? Z auta wysiada młody mężczyzna, jednak coś z nim jest nie tak. Pomarańczowa skóra i fioletowe oczy? Emily nie wiele myśląc zaczyna uciekać, byle jak najdalej od tego osobliwego chłopaka. Wówczas rozlega się wystrzał, po którym dziewczyna osuwa się w ciemność...

Bardzo chętnie sięgam po powieści, w których historie osadzone są w bliżej nieokreślonej przyszłości w post-apokaliptycznym świecie, gdzie ludzkość musi na nowo uczyć się, jak żyć w nowych warunkach. Za każdym razem jestem niezmiernie ciekawa wizji autora, jego koncepcji odnośnie ewentualnych przyszłych wydarzeń. "Cisza" jest pierwszym tomem serii "Arisjański fiolet" i należy właśnie do tego typu książek. Co jednak było dla mnie tym razem szczególnie ważne? Fakt, że została ona napisana przez naszą rodzimą pisarkę, panią Polę Pane. Na naszym rynku kupić można wiele dzieł o podobnej tematyce, jednakże z igłą szukać powieści, które wyszły spod pióra polskich pisarzy. 

Książka należy do gatunku paranormal - romance. Jednakże nie uraczymy tutaj związku śmiertelniczki z nadprzyrodzonymi istotami typu wampir, wilkołak, demon, anioł i co tam jeszcze wymyślicie. Tego typu historii przeczytałam już wiele i doprawdy ciężko znaleźć wśród nich coś nowego, świeżego, co w jakiś sposób może bardziej zainteresować czytelnika. Na całe szczęście autorka nie poszła na łatwiznę i nie powieliła schematu. W powieści pojawiają się prawdziwi Obcy, a dokładniej Arisjanie. Jak łatwo się domyślić nasza Emily Walker zapała głębszym uczuciem do jednego z ich przedstawicieli. Jednakże Arisjanie znacząco różnią się od Ziemian i to nie tylko w kwestii wyglądu (pomarańczowa skóra, fioletowe oczy), ale również pod względem mentalnym Najbardziej cenią sobie wiedzę i własny rozwój. Nie marnują czasu na ziemskie przyjemności typu muzyka, literatura czy sztuka. Uważają je za nieistotne, błahe, nic nie wnoszące do życia, a jedynie zaśmiecające umysł. Poza tym dokonali zmian we własnym kodzie genetycznym likwidując ośrodki odpowiedzialne za agresję i nienawiść. Ale wynikł z tego kroku pewien skutek uboczny. Arisjanie wyzbyli się miłości... Potrafią szanować drugą osobę, nawet się przyjaźnić, jednakże nigdy nie łączą ich głębsze uczucia. Miłość jest dla nich czymś, czego zupełnie nie rozumieją, co jest im absolutnie obce. Emily, będąc w pełni świadoma tych różnic, zakochuje się w jednym z nich. Czy związek Ziemianki z Arisjaninem jest w ogóle możliwy? Czy można być z kimś, kto nie potrafi kochać? 

Ludzie w powieści zostali ukazani jako jednostki zachwiane emocjonalnie, kierujące się w większości przypadków uczuciami, zamiast rozumem. Przez to wielokrotnie dokonują niewłaściwych wyborów, czynią zło, a nawet doprowadzają do wojen pomiędzy sobą. Dlatego właśnie Arisjanie postanowili zlikwidować u siebie agresję i nienawiść. Dzięki temu mogli się skupić na tym, co w życiu powinno być najważniejsze, czyli na zgłębianiu wiedzy. Jednakże czy autorka miała na celu demonizowanie ludzkości jako takiej? Sądzę, że nie. Chciała w ten sposób jeszcze dokładniej zarysować granice pomiędzy nami a Obcymi. I nie powiem, udało jej się to doskonale. Wielokrotnie podczas lektury zatrzymamy się, gdyż dopadnie nas refleksja nad tym, jacy jesteśmy, co robimy i w jakim kierunku zmierzamy.  

Jeśli chodzi o bohaterów, to zostali oni oddani bardzo rzetelnie. I to nie tylko ci pierwszoplanowi, ale również pozostali przewijający się przez powieść. Oczywiście największa uwaga została skupiona na Emily oraz jej arisjańskim wybranku. Tych dwoje poznajemy bardzo dokładnie. Mamy wgląd w ich psychikę, poznajemy motywy, którymi się kierują dokonując kolejnych wyborów. Nie są oni zbytnio wyidealizowani, gdyż posiadają masę wad, które mogą nie jedną osobę zirytować. Zapewne nie jednego czytelnika zdenerwuje postawa Emily i jej dążenie do stworzenia szczęśliwego związku z Arisjaninem. Wielokrotnie zadacie sobie pytanie: po co ona się w ogóle w to pakuje? jaki to ma sens? czy warto zadawać sobie tyle bólu?. Jednakże jeśli przyjrzycie się dziewczynie głębiej, to z całą pewnością to zrozumiecie. Przez dziesięć lat była zupełnie odcięta od cywilizacji, rówieśników, relacji między ludzkich. Towarzystwo matki nie w każdym przypadku wystarczało. O prawdziwym życiu praktycznie nic nie wiedziała. Swoją wiedzę czerpała z przeczytanych książek oraz opowieści rodzicielki. Dzięki nowo zawartym znajomościom, dziewczyna powoli zaczęła odkrywać świat, ale również i siebie. W końcu mogła dowiedzieć się, na czym jej w życiu zależy, czego jej dotąd brakowało i jak osiągnąć to, czego pragnie.

Do książki została dołączona płyta cd, na której znajduje się osiem utworów wykonanych przez zespół Rayne. Teksty poszczególnych piosenek idealnie wpasowują się w treść powieści i oddają wszystkie emocje targające główną bohaterką. Mają one stanowić twórczość samej Emily, która pod wpływem rozgrywających się wydarzeń układa słowa do kolejnych utworów. Z całej płyty najbardziej do gustu przypadła mi ostatnia piosenka pt "Znikam", która jest bardzo melancholijna i chwyta za serce. Osobiście jednak uważam, że wykonanie utworów przez zespół Rayne jest stanowczo za mocne. Teksty są spokojne, wyrażają ból i oczekiwania głównej bohaterki, dlatego też o wiele chętniej wysłuchałabym ich w bardziej stonowanym wykonaniu. 

"Arisjański fiolet - Cisza" to książka, która powinna przypaść do gustu nie jednej osobie. Ciężko napisać, do jakiej grupy wiekowej została ona skierowana. Większość z pewnością orzeknie, że odbiorcą ma być młodzież, ze względu chociażby na wątek miłosny rozkwitający na kartach powieści. Ale czy tak jest rzeczywiście? W moim odczuciu książka może spodobać się każdemu. Choć należy wspomnieć, że zawiera ona dość barwnie przedstawione sceny erotyczne i być może z tego powodu nie powinna trafić w ręce osób poniżej szesnastego roku życia. Poza tym warto pamiętać, że jest to debiut literacki pani Pane. Wg mnie całkiem udany. Lekturę pochłonęłam w ekspresowym tempie i teraz niecierpliwie będę wyczekiwała kolejnego tomu, aby poznać dalsze losy bohaterów powieści. Mam nadzieję, że autorka nie będzie kazała mi długo na niego czekać.

Moja ocena: 5/6
recenzja z mego bloga: http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2013/04/209-arisjan...
0 0
Dodał:
Dodano: 22 IV 2013 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 583
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 41 lat
Z nami od: 12 IV 2012

Recenzowana książka

Arisjański fiolet. Cisza



Świat, w którym nic nie jest takie, jak było. Widok był przygnębiający. Nieruchome kikuty drzew, brunatne, posępne, martwe… Przed domem porzucony samochód, obok rozpadająca się szopa. Wszystko pokryte warstwą wulkanicznego pyłu. Po plecach przebiegł mi dreszcz, gdy zdałam sobie sprawę, że mój świat umarł (…). Namiętna gra zmysłów, ale… czy jest w niej miejsce na miłość? Przesunął lekko dłonią po m...

Ocena czytelników: 5.16 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0