Czy mroczna tajemnica wyjdzie na jaw?

Recenzja książki Na skraju ciszy
„Niektóre tajemnice są zbyt ciężkie, żeby je udźwignąć. Tajemnice, które nie mieszczą się w ciele człowieka ani w jego sercu. W miarę upływu czasu potrzeba dla nich coraz więcej miejsca.”*

Każdy ma jakieś sekrety, jedne są mniejsze drugie większe, ale zawsze istnieje coś co chcesz zataić przed całym światem. Dzieje się tak bo wstydzimy się czegoś, boimy lub chcemy chronić najbliższych. Niestety z pewnością wiecie, że takie tajemnice muszą kiedyś wyjść na jaw, zwłaszcza gdy są dziwne i niebezpieczne. I gdy komuś na tym naprawdę zależy…

Pewnego dnia, w lesie pod Sztokholmem pies podczas spaceru wykopuje zwłoki jakiejś dziewczyny. Gdy do akcji wkraczają policjanci okazuje się, że jest to dziewczyna, która zaginęła dwa lata temu. Śledztwo, które wtedy utknęło w martwym punkcie. Pojawiają się nowe ślady i dowody, które wtedy były zatajone, niedokładnie sprawdzone lub w ogóle pominięte. Wszystko zaczyna się jeszcze bardziej komplikować gdy w miejscu znalezienia ciała kobiety policjanci badający teren odnajdują jeszcze ciało mężczyzny oraz szkielet innej kobiety. Kolejne działania grupy śledczej odkrywały coraz więcej. Czy policjantom uda się odkryć prawdę? Czy ktoś jeszcze zginie?

Po skandynawskie kryminały sięgam stosunkowo od niedawna. Muszę jednak przyznać, że podobają mi się te klimaty. Gdy przeczytałam notę wydawcy na temat tej pozycji wiedziałam, że to jest to czego szukam. Morderstwo, tajemnica ciągnąca się przez lata oraz niepewność. Z ciekawością zabrałam się za czytanie, czy książka dostarczyła mi tego co oczekiwałam?

Cristina Ohlsson bez wątpienia potrafi przyciągnąć uwagę do swojej książki. Mimo tego, że z miejsca mnie zainteresowała mnogość różnych wersji oraz ludzi biorących udział śledztwie sprawiała, że czasem ławo było mi się pogubić. Wystarczyła chwila mojej nie uwagi bym przeoczyła coś bardzo istotnego. Trochę to przeszkadza, ale wydaje mi się, że taki był zamysł autorki. Potencjalny czytelnik ma skupić się na czytanej pozycji i na mnie to się sprawdziło. Podobało mi się to jak zostało pokazane śledztwo, dzień po dniu, krok po kroku. Wszystko jest opisane ze szczegółami, wiele razy tropy prowadziły do ślepych uliczek i wszystko trzeba było zacząć od nowa. Po raz enty te same przesłuchania, pytania i sprawdzanie wszystkiego. Wszystko to wydaje się być mozolne i bez sensu, ale tak zazwyczaj jest, nic nie jest podane na złotej tacy. Przebieg sprawy jest przerywany urywkami przesłuchań policjantów, którzy brali w niej czynny udział. Jest to ciekawym dodatkiem, choć nic specjalnego nie wnosi do fabuły. Dobrym posunięciem było, to że autorka nie skupiła się tylko na samej sprawie i motywach, którymi kierował się sprawca. Skupiła się również na psychice ludzi zamieszanych w sprawę oraz na wydarzeniach, które skłoniły ich do konkretnych działań.

Trzeba przyznać Ohlsson, że potrafi stworzyć ciekawe postacie. Dba o detale, z dużą starannością próbuje przekazać ich emocje oraz ukazać osobowość. Stworzyła osoby, które wydawało mi się, że już znałam, a za chwilę zaskakiwały czymś, co zmuszało mnie do zmiany zdania na ich temat. Z kolei inni byli tajemniczy i za nic nie mogłam ich rozgryźć, nie wiedziałam co myśleć. Ich zachowanie prowokowało do podejrzeń, że mają coś wspólnego z tym wszystkim, a za chwile znowu wydawało się, że są niewinni. Wszystkie ważne postacie są misternie zbudowane, ale i te mniej ważne są stworzone rzetelnie. Lubię gdy autor potrafi zadbać oto by bohaterowie nie byli zwykłymi kukiełkami, pozbawionymi ludzkich cech.

Fabuła tej powieści jest dobrze skonstruowana i wciąga niemalże od samego początku. Mogłoby się wydawać, że zbyt dużo akcji tu nie zaznałam, ale mimo tego iż wszystko toczyło się wokół śledztwa, na brak nieoczekiwanych zwrotów akcji narzekać nie mogłam. Trochę się działo i kilka razy byłam zaskoczona. Czytało mi się ją trochę długo, ale w żaden sposób mnie nie nudziłam. Z prawdziwym zainteresowaniem śledziłam każdy krok danej osoby i próbowałam wszystko zrozumieć. Nie było to takie proste i bardzo mi się to podobało. Początkowo nie bardzo wiedziałam co z czym i dlaczego akurat tak, ale do czasu. Po długim oczekiwaniu poczułam, że wreszcie coś zacznie się dziać. Wszystko zaczynało nabierać jasności i do siebie pasować. Rozwalone elementy układanki zaczęły układać się w logiczną oraz przerażającą całość. Ciekawa fabuła, nietuzinkowi bohaterzy oraz zaskakująca akcja. Wszystko daje razem naprawdę dobrą książkę. Co prawda jest to trzecia część serii, ale bez problemu można czytać ją jako odrębną historię, ja sama nie czytałam dwóch pierwszych części w niczym mi nie przeszkadzało.

„Na skraju ciszy” to szwedzki kryminał, który nie jest może pozbawiony wad, ale z całą pewnością dostarcza mnóstwo emocji i wrażeń. Czyta się go szybko i przyjemnie, zakończenie jest rewelacyjne i w sumie częściowo nie do przewidzenia. Szczerze polecam miłośnikom tego gatunku.

*str. 284
0 0
Dodał:
Dodano: 28 III 2013 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 191
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Irena
Wiek: 36 lat
Z nami od: 27 VII 2012

Recenzowana książka

Na skraju ciszy



W lesie w Midsommarkransen pod Sztokholmem policja znajduje poćwiartowane zwłoki młodej kobiety. Okazuje się, że to studentka, która zaginęła dwa lata wcześniej. Fredrika Bergman i jej koledzy z ekipy śledczej zastanawiają się, co sprawiło, że spotkał ją tak okrutny los. Wkrótce w tym samym miejscu policja odkrywa kolejne zwłoki. Miejsce zbrodni kryje wiele tajemnic, których wyjaśnienia należy szu...

Ocena czytelników: 5.25 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0