Nie jestem przekonana czy uda mi się znaleźć odpowiednie słowa, by wyrazić to, co kłębi się w mej głowie po lekturze tej nieprawdopodobnie dobrej powieści.
Madeleine, Leonard i Mitchell właśnie kończą studia, stając przed czasem trudnych decyzji dotyczących przyszłego życia. Ich sytuacja wydaje się być tym silniej skomplikowana, że połączyło ich coś w rodzaju nierozerwalnej relacji. Mitchell od zawsze kocha Madeleine, która zdaje się widzieć w nim jedynie dobrego przyjaciela. Ona zaś pokochała Leonarda – geniusza cierpiącego na zaburzenia afektywne dwubiegunowe.
Chwile wzmożonej aktywności i pobudzenia umysłowego, przeplatają się u niego z wydłużonym czasem depresji i stagnacji. Wskutek choroby plany Leonarda ulegają zmianie, a wizja świetlanej przyszłości coraz częściej wydaje się jedynie mrzonką.
Mitchell z kolei, to młody mężczyzna pasjonujący się religiami, który postanawia wyruszyć w podróż po Europie, USA i Indiach, by odnaleźć siebie i określić swoje miejsce w świecie.
To od Madeleine zależy, jak potoczą się losy tej trójki – młodych ludzi z marzeniami i perspektywami; całkowicie rożnych, a jednak w jakiś sposób połączonych czytanymi przez siebie lekturami i niekończącymi się rozmowami.
Intryga małżeńska, to wciągająca i doskonale skonstruowana opowieść, w której zapach książek i głośno cytowane słowa teoretyków i klasyków literatury mieszają się z wykrzyczanymi w złości i przypływie kąśliwej złośliwości epitetami. Historia miłości i dojrzewania do niej, bogata analiza psychologiczna człowieka borykającego się z kliniczną depresją, a także ludzi, którzy mu towarzyszą, wędrówka przez religijny miszmasz świata – to tylko próbka tego, co znajdziecie w tej wielopłaszczyznowej opowieści, którą czyta się z nieporównywalną do niczego zachłannością.
Jeffrey Eugenides wykonał kawał dobrej roboty, tworząc perełkę literacką o ogromnej sile. Intryga małżeńska to historia rozpalająca wyobraźnię i utwierdzająca w przekonaniu, że współcześni powieściopisarze mają jeszcze wiele do powiedzenia. To opowieść o szukaniu samego siebie, opieraniu życia na ideałach i niespełnionych marzeniach, wreszcie – o dorastaniu do wzięcia życia we własne ręce, której narracja jest niewymuszona i wzbija się wysoko ponad przeciętność. Autor w nieprzyzwoicie dobry sposób operuje dramaturgią i gra na ludzkich emocjach, wykorzystując przy tym wszelkie możliwości jakie daje analiza psychologiczna. Ponadto wciąga czytelnika w korowód postaci i wydarzeń, a nierzadko i pikantnych szczegółów. U Eugenidesa połączenie wątków Matki Teresy i scen łóżkowych w żaden sposób nie powoduje dysonansu. Wręcz przeciwnie – wskazuje na różnorodność i barwność postaci, a także na ich ciągłe poszukiwania i trwanie w drodze do samopoznania i odnalezienia własnego miejsca w świecie.
Pisarz posłużył się słowem w sposób tak przemyślany, że mimo zachowania narracji trzecioosobowej wykreował świat, w którym mamy do czynienia z intymnymi ludzkimi spowiedziami, gdzie bohaterowie obnażają swoje myśli i uczucia, otwierając się przed czytelnikiem i wskazując na to, co najsilniej ich dotyka.
Przy tym wszystkim nad powieścią tą unosi się duch semiotyki w ujęciu Barthesa, Derridy, Eco – wisienka na torcie dla wszystkich filologów – oraz duch literatury. To książka, na którą składają się inne książki, obfitująca w nazwiska i tytuły, stanowiące dla oczytanych doskonały odautorski prezent. W kontekście tytułu i całej tradycji intryg małżeńskich, Eugenides wyrywa się pewnym schematom. Cała książka przypomina uwspółcześnioną wersję tradycyjnych, znanych z wiktoriańskich powieści zachowań i zabiegów towarzyszących marriage plot, jednak zakończenie jest formą buntu – przekreśleniem znanego i wyjściem w nieznane, skądinąd zagraniem doskonale pomyślanym. Ciekawostką jest, że powieść ta zawiera elementy autobiograficzne.
Intryga małżeńska jest dopieszczona pod każdym względem. Wspaniała, pozostawiająca w czytelniku pewną dozę niezaspokojenia, przez co jeszcze silniej uzależnia i sprawia, że myśli się o niej na długo po skończonej lekturze. Znakomita!
http://shczooreczek.blogspot.com/2013/03/intryga-mazenska-je...