W Akademii Cimmeria

Recenzja książki Nocna Szkoła: Wybrani
,,(…) kiedy już przywykłam, zakochałam się w tym miejscu. Uwielbiam to, że lekcje są trudne i że wszyscy są dziwni. Niektórzy nauczyciele to kompletne świrusy. Wszystko tu do siebie pasuje. Od dłuższego czasu dobrze się tutaj czuję. Właściwie to nawet świetnie. Jakbym znalazła swoje miejsce na ziemi.”*

Żeby zaufać komuś trzeba najpierw zaufać samemu sobie. Inaczej wszystko co robimy i mówimy może okazać się nic nie warte. No bo skąd mamy wiedzieć, że dobrze robimy, gdy niczego nie jesteśmy pewni? Pierwsze co trzeba zrobić, by żyć w zgodzie z samym sobą to dowiedzieć się kim się jest i nauczyć się z tym funkcjonować. Dopiero wtedy świadomie możemy obdarzyć kogoś zaufaniem, z pewnością, że nawet gdy nasze życie obróci się do góry nogami damy radę sobie z tym poradzić.

Allie Sheridan od momentu gdy zaginął jej brat zmieniła się nie do poznania. Z grzecznej dziewczynki i pilnej uczennicy zmieniła się w kogoś kto nieustannie pakuje się w kłopoty. Gdy po raz kolejny zostaje aresztowana rodzice wysyłają ją do elitarnej szkoły z internatem. Akademia Cimmeria jest szkołą dla dzieci, których rodzice są bogaci i wpływowi. Czasami chodziło do niej wiele pokoleń jednej rodziny. Dziewczyna czuje początkowo, że tu nie pasuje i mimo tego, że znajduje przyjaciół, nadal nie jest pewna co robi w tym miejscu. Przebywanie w tej szkole było zupełnie jak inna bajka, niż ta w której trwała dotychczas. Gdy nastolatce wydaje się, że wszystko zaczyna się jednak układać, dzieje się coś co sprawia, że wątpliwości powracają na nowo. Czyżby zaufała nieodpowiednim osobom? Czy możliwe jest, że Allie ma z tą szkołą więcej wspólnego niż mogła przepuszczać? Dlaczego komuś zależy na przejęciu akademii o do czego jest mu potrzebna ona, dziewczyna, która nie rozumie nic z tego co się dzieje?

Książki mówiące o niezwykłych szkołach są mi bliskie i bardzo je lubię. Zaczęło się od zapewnie wszystkim znanego Hogwartu, potem Akademii Świętego Władimira oraz niedawno poznanej Akademii Mitu. Wszystkie te książki mówiące o wspomnianych szkołach sprawiały, że wnikałam w inny świat, do miejsc, które kryją mnóstwo tajemnic do odkrycia. Nawet przez chwilę nie żałowałam czasu spędzonego z tymi pozycjami i co więcej, nie raz będę do nich powracać. Czy tak samo będzie z „Wybranymi” C. J. Daugherty? Książkę skończyłam czytać parę dni temu, ale w żaden sposób nie mogłam złożyć ani jednego sensownego słowa, a nie chciałam stworzyć nic nie wnoszącego bełkotu. Niestety nawet po upływie tego czasu mam chaos w głowie i strasznie żałuję, że nie mogę napisać tylko: „Nie ma co się zastanawiać, tylko brać i czytać!”. Jak wiele by mi to ułatwiło, prawda? No ale nie mogę, tak więc postaram się jak najrzetelniej opisać moje wrażenia z tej publikacji.

Zacznę może od tego, że początkowo akcja rozwijała się powoli i już zaczynałam się obawiać, że tym razem nie trafiłam z doborem lektury, że się zawiodę i wynudzę. Brnęłam jednak dalej i im więcej stron było za mną tym bardziej wzrastał mój zachwyt. Bo pojawił się on po jakimś czasie i już pozostał do końca. Ach! Co to za książka! Po pierwsze, nie ma w niej ani słówka o wampirach, wilkołakach, czy jakiś tam paranormalnych mocach. Miła odmiana, prawda? Jest sobie szkoła, a w niej dzieją się dziwne i niewytłumaczalne rzeczy. Jest też sobie Nocna Szkoła, która zajmuje się… w sumie do końca nie wiadomo czym się zajmuje. Nawet i bym uchyliła rąbka tajemnicy tym co jeszcze nie czytali by bardziej zachęcić do sięgnięcia po nią, ale nie bardzo mogę. I tu pojawia się po drugie, autorka niby tłumaczy o co w tym wszystkim chodzi, ale robi to w tak zawiły sposób, że praktycznie niczego się nie dowiedziałam. Ma to związek z polityką i prędzej wspomnianymi wpływowymi ludźmi, którzy mogą mieć wpływ na losy świata. Jak to dramatycznie brzmi! Uwielbiam takie zagrania ze strony autorów. Sprawia to, że wzrasta ciekawość tego co będzie dalej, że nieustannie kombinuję nad tym jak to wszystko się zakończy. Szukam powiązań i próbuję złożyć to w jedną, spójną całość. Tym razem nie było mi to dane i po przeczytaniu mam w głowie mętlik i tysiące pytań. Najchętniej przeczytałabym już kontynuację, bo w tej chwili wiem mniej niż bym chciała.

Ta wielka niewiadoma jest niewątpliwie dużym atutem książki, ale nie wolno mi zapomnieć również o ważnych czynnikach. Gdyby nie fabuła, bieg wydarzeń i rozwijająca się oraz pełna zwrotów akcja nawet to nie było by wstanie mnie tak zaczarować. C. J. Daugherty miała świetny pomysł na stworzenie czegoś fajnego, co nie potrzebuje niezwykłych mocy czy istot. Historia napisana z polotem, może nie do końca idealna, ale mimo wszystko całość wydaje się być logiczna i w pewien sposób realna. Powieściopisarka stopniuje napięcie i z każdym kolejnym słowem rozkręca się coraz bardziej.

Jeśli chodzi o postacie to jedyne do czego mogłabym się przyczepić to zbyt szybka przemiana jaka zachodzi w Allie. Nie wydaje mi się, żeby było możliwe to w tak krótkim czasie i Daugherty spokojnie mogła to jakoś rozwinąć. Za to do reszty nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Widać, że postacie są idealnie dopracowane i dzięki temu bardziej realne. Mają wady i zalety, a co najlepsze, potrafią zaskoczyć. Stworzyć pozory i udać kogoś kim nie są. Wydawało mi się, że miejsca rozgryzłam kto, co i jak, ale okazało się, że w niektórych przypadkach strasznie się myliłam, a rzadko mi się to zdarza. Muszę przyznać, że jestem z siebie dumna ponieważ od początku nie grało mi coś w Sylvainie, był taki jakiś, no za cudowny był. Za to Carter na dzień dobry dostał u mnie zielone światło, nawet jeśli był wredny i złośliwy, a czasem nawet nie do zniesienia.

Jak już zapewnie się domyśleliście książka mi się podobała, i to bardzo. Pochłonęłam ją za jednym razem, a potem tego żałowałam, bo nie wiadomo ile będę musiała czekać na kontynuację. Mimo średniego początku od razu dałam się porwać czytanej pozycji. Dzięki temu, że wszystko było tak jak należy bez trudu wczułam się w fabułę i przeżywałam wszystko jakbym tam była. Wyobraźnia co rusz podsuwała mi miejsca w których akurat działa się akcja, a dzięki szczegółowym opisom, były one bardzo realne. Z pewnością też nie mogłam narzekać na brak wrażeń. A końcowe rozdziały to już pochłaniałam jakby coś mnie goniło. Co chwilę coś się działo i nie było mowy o chwili wytchnienia. Jestem zachwycona całokształtem „Wybranych” i będę polecać tę książkę komu się da.

„Wybrani” to thriller, który od początku do końca trzyma w napięciu i ani przez chwilę nie pozwala o sobie zapomnieć. Świetna fabuła, prawie, że idealne kreacje bohaterów i niespodziewane zwroty akcji. Styl jakim posługuje się C. J. Daugherty jest lekki i łatwo przyswajany co tylko sprawia, że książkę czyta się migusiem. Zazdroszczę tym co mają tę publikację jeszcze przed sobą. Polecam!

*str. 79
0 0
Dodał:
Dodano: 24 II 2013 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 528
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Irena
Wiek: 36 lat
Z nami od: 27 VII 2012

Recenzowana książka

Nocna Szkoła: Wybrani



Gdy wszyscy wokół kłamią, komu zaufasz? Świat Allie legł w gruzach. Jej ukochany brat zaginął, a ona została aresztowana – kolejny raz. Rodzice podejmują desperacką decyzję o wysłaniu dziewczyny do elitarnej szkoły z internatem. Akademia Cimmeria nie jest jednak zwyczajną szkołą. Panują tu dziwne zasady, a uczniowie to w większości bogate dzieci wpływowych rodziców. Kiedy jedna z uczennic zostaje...

Ocena czytelników: 5.07 (głosów: 66)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5