Wędrówki, które bywają, od losu niespodzianką tworzą wokół nas najwięcej tajemnic związanych z tym, co przeżywamy w głębi i tym, co jest i może być jeszcze przed nami tu i teraz. Czy możemy pozwolić sobie na dotychczasowe zmiany, kiedy dotarliśmy do pełni szczęścia albo wydaje się nam, że jesteśmy, szczęśliwi nie będąc tego pewni lub na pokaz?
Czego możemy się spodziewać po czytanej powieści, która to opowiada o wędrówce, szczęściu, bezsilności, dążeniu do upragnionego celu podróży, miłości, ale należy zadawać sobie pytania: Co czuje główny bohater, podróżując, Czy cieszy się, że może poznawać na nowo miejsca, których nie zna, Czy otaczający go wokół ludzie są mu pomocni, czy tylko uważnymi obserwatorami wspierającymi go i trzymającymi za niego kciuki, aby mógł ją godnie do samego końca dzielnie przetrwać?
Tego zapragnęłam się dowiedzieć w książce nieznanej mi twórczości autorstwa Pani Rachel Joyce pt. ''Niezwykła wędrówka Harolda Fry'', która to od samego początku wywołała u mnie ogromne czytelnicze wyzwanie połączone z zainteresowaniem, gdyż nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po przedstawionej treści w opisie.
Mogę z miłą chęcią dokonać oceny zachowania głównego występującego w tej powieści bohatera Harolda Fry, które było zbyt odważne, ale godne podziwu, gdyż nie każdy podjąłby, się od razu ryzyka mając, 65 lat uciekając w głąb duszy, jaką jest podróż do kobiety, która kiedyś uratowała go.
Jak ważne są, relacje z rodzicami we wczesnym dorastaniu przekonał się o tym na własnej skórze Harold, ponieważ to niestety odniosło skutki negatywne w komunikacji z jego synem Davidem. Tak to jest, gdy występuje odsunięcie się, niezrozumienie wzajemne, a za wychowanie syna odpowiada mama, żona Harolda.
Bohaterkami, którym najbardziej chciałam się przyjrzeć z bliska były żona Harolda Maureen i kobieta imieniem Oueenie, do której podążał, aby się z nią spotkać po otrzymaniu listu z informacją o jej obecnym stanie zdrowia.
Obie są pracowite, ale po drodze pojawia się u nich samotność, niedocenienie, rozbicie emocjonalne.
U żony Harolda Maureen nie podobała mi się kłamliwość, ale gdyby chciała, mogłaby lepiej zadbać o męża, zauważać go, uczyć go, aby nie czuł się gorszy z powodu, że nie jest bogaty, ale pracowity, uczciwy, dobry i skromny.
Oueenie jest wrażliwa, skryta, a nade wszystko umie być pogodna, ale czy godzi się na los, w którym musi dzielnie przeżyć.
Powieści tej nie czyta się szybko ze względu na zamieszczoną w niej zbyt małą czcionkę.
Czy Harold dotrze szczęśliwie do Oueenie i zdąży się z nią spotkać, aby wyjaśnić sobie nawzajem to, co kiedyś miało miejsce i wydarzyło się sprzed wielu lat pomiędzy nimi?
Czy wydarzy się coś, co odmieni życie Harolda, przywróci wiarę w lepsze jutro, czy będzie umieć pokonać swoje słabości względem tego, z czym musiał walczyć, aby czuł, że jest potrzebny tym osobom, które nie dostrzegało w nim wielu pozytywnych cech charakteru i mogły, się od niego ich uczyć o tym warto, się przekonać czytając tę powieść?