Tessa Gray wyrusza z Ameryki do wiktoriańskiego Londynu, bo wierzy, że zobaczy swojego ukochanego brata. Niestety wyprawa okazuje się podstępem, a na miejscu napadają na nią Mroczne Siostry. Niedługo dziewczyna dowie się, że to, co wiedziała o świecie, jest tylko częścią prawdy. Ba, nawet to, kim jest, stoi teraz pod znakiem zapytania...
Jest fantastycznie, steampunkowo i z domieszką klasycznych angielskich powieści. Uśmiech wywoływały u mnie odniesienia do innych znanych książek, nie zauważałam tego podczas pierwszej lektury "Mechanicznego anioła" kilka lat temu, teraz jestem trochę bardziej zorientowana. Cieszę się, że zdecydowałam się na ponowne spotkanie z Diabelskimi Maszynami, mam wrażenie, że teraz podobało mi się jeszcze bardziej.
To świetna trylogia dla kogoś, kto chciałby wejść w świat wykreowany przez Cassandrę Clare. Autorka zbudowała złożony fantastyczny świat, ale płynnie nas w niego wprowadza, łatwo jest się uczyć nowych rzeczy. Również czytelnicy, którzy najpierw zapoznali się z Darami Anioła będą usatysfakcjonowani. Gros postaci, tudzież ich potomkowie/przodkowie, przewija się przez różne powieści autorki, zawsze to miłe uczucie nieoczekiwanie natknąć się na znajome imię lub nazwisko.
Ciągła przygoda utrzymuje uwagę czytelnika, nie ma miejsca na nudę, można czytać i czytać. Jeśli tylko na horyzoncie pojawia się Will, to już wiadomo, że będzie zabawa. To uroczy i błyskotliwy flirciarz, zresztą jak każdy Herondale. Jem, dla równowagi, jest bardziej wrażliwy i melancholijny. Z tą dwójką głównie będzie przebywać Tessa, ale w zasadzie wszyscy bohaterowie, również drugo- i trzecioplanowi, są tak dobrze i charakterystycznie rozpisani, że pozostaną nam w głowach na długo.
W powieściach Clare jest lekkość i świeżość, która przyciąga. To świat wampirów, wilkołaków i wróżek, w którym jednak idziemy o krok dalej, zostawiamy to, co już każdy zna, a poznajemy potomków aniołów i eidolony. Jednocześnie to zabawne dialogi, naturalnie rozwijające się uczucia i dużo, dużo przygód. Polecam bardzo.