"Listy do Emilki" otrzymałem od autora. Był bardzo sympatyczny, do tego zauważyłem ciekawą okładkę, więc zacząłem czytać i tu popełniłem błąd.
Starszy, natrętny pan, właściwie stalker, uważa że jest niezrównanie inteligentny pisząc na przykład o chemii gospodarczej. Twierdzi że kobiety nie powinny jej sprzedawać bo to chemia. Zakochuje się w dziewczynie, prawdopodobnie trzy razy od siebie młodszej. Obdarza ją ciągle prezentami, to czekoladą, to filmem przyrodniczym. A biedne dziewczę ta krępująca sytuacja bardzo męczy. Mam nadzieję że to literacka fikcja i zgadzam się z innymi opiniotwórcami że gdyby autor opisał faktyczne zdarzenia, powinien zostać ukarany, na przykład więzieniem.
Ten zbiór listów nudzi ale zarazem irytuje. Mamy tu mądrości a la Paulo Coelho, z tym że nawet nie wydają się inteligentne i dotyczą życia codziennego. Nawet uczucia bohaterów są opisane pobieżnie i powierzchownie.
Same postacie są nijakie, najczęściej sympatyczne i nieśmiałe.
Autor nie pisze o niczym ciekawym lub ważnym, w książce nie sposób wyczuć cienia napięcia. Gdyby chociaż kreślił zdania w sposób wyszukany albo przyjemny, a tu nic z tego.
Zdecydowanie odradzam tę krótką, równo stustronicową książkę. Stawiam naciągane 2/6.
Książka początkowo opowiada historię zakochania, a następnie wyjaśnia, dlaczego jesteśmy tacy, a nie inni, czym jest miłość, nienawiść, pożądanie, wiara w Boga, śmierć.
Główny bohater książki – dojrzały mężczyzna o dobrym sercu – jest zauroczony urodą dwudziestoletniej Emilki, która pomaga mamie sprzedawać owoce i warzywa na targu. Początkowo mężczyzna rzadko robi u kobiet zakupy. Jest powściągli...