Ostatnio przeczytałam trzeci tom trylogii Beaty Majewskiej "Obiecaj, że wrócisz". Bardzo byłam ciekawa finału tej historii.
Tym razem fabuła skupia się na Wierce, żonie Nikity, która ucieka od niego do jego wroga. Najpierw jest przetrzymywana gdzieś w Rosji, a później trafia pod opiekę Brunona w Polsce. Oczywiście Wierka jest kobietą rozpieszczoną i o bardzo niewyparzonym języku, więc wytrzymać z nią jest trudno. Jednak zaczęło między nimi iskrzyć i gdy los Wiery wydaje się być przesądzony, Bruno podejmuje bardzo zaskakujące decyzje by ją ochronić, jednocześnie rozprawiając się ze swoimi demonami z przeszłości.
Z przykrością muszę stwierdzić, że ta część była najgorsza. Strasznie mi się dłużyła. Główna bohaterka była mocno denerwująca, a Bruno kompletnie nijaki. Dopiero gdy wszystkie trzy historie z poprzednich części zaczęły się ze sobą łączyć powiedzmy, że dzięki temu udało mi się dotrwać do końca książki. Pierwszy tom był taki swojski, Luiza świetną babeczką, której nie sposób polubić. Porównując do tego trzecią część ma się wrażenie, że to zupełnie inna historia. Nie podobało mi się w jaką stronę to wszystko poszło. I to nie ma nic wspólnego z tym, jaki stosunek mam do mafii w książkach, bo pani Majewska poradziła sobie z tym. Nie było tutaj cukierkowo, mafia to mafia, a nie macho, którzy zniewalają swoje kobiety, a one się bronią, ale się nie bronią, chcą, ale nie chcą i zaraz się zakochują, a potem ten twardy facet jest miękki jak misiaczek. Styl autorki też jest całkiem okej. I na pewno sięgnę po inne jej książki w przyszłości. Ale mam nadzieję, że kontynuacji tej historii już nie będzie, bo podejrzewałam to co się zadziało na końcu i wcale mi się to nie spodobało.