Rytuał łowcy to powieść kryminalna, która bardzo trzyma w napięciu i wzbudza wiele emocji.
Główny bohater jest nieobliczalny, każde dokonane przez niego zabójstwo jest inne, choć można doszukać się ukrytych powiązań. Jednak czy będą one znane tylko mordercy czy również śledczym dowiemy się w trakcie czytania. Jego postać czasami przeraża i wzbudzić może w czytelniku strach. Sposób myślenia łączy się z szaleństwem i ogromnym okrucieństwem. Wszystko ma swoje odzwierciedlenie w jego przeszłości i teraźniejszości. To co dzieję się w jego umyśle przeraża, a zarazem pozwala poznać jego portret psychologiczny.
Pani prokurator chciała mieć poważniejszą sprawę niż dotychczas. Sprawa jaką otrzymała przerosła jej najśmielsze oczekiwania. Przez dług czas trudno znaleźć trop, który zbliży ich do mordercy. Cała ekipa prowadząca śledztwo pracuje w coraz większym stresie. Nie ułatwia to śledztwa tyko jeszcze bardziej komplikuje. Czas się kurczy, coraz więcej ofiar. Dowiemy się czy pomagający jej komisarz wesprze ją w najtrudniejszych momentach, czy będzie sama musiała sobie poradzić w najgorszych chwilach swojego życia.
Ogólnie czytając ten kryminał, przeżyłam momenty zdenerwowania, stresu, strachu. Mroczna atmosfera potęguje wydarzenia, a opisy zbrodni wywołują ciarki na plecach. Oczywiście nie przeszkodziło mi to przeczytać powieści do końca i ocenić ją jako dobry kryminał.
Młoda prokurator Gabriela Seredyńska po przeprowadzce do Warszawy dostaje swoją pierwszą poważną sprawę – morderstwo. Zwłoki znaleziono w pobliżu muru cmentarza, a twarz ofiary została mocno okaleczona. Komisarz Aleksanderski, który pierwszy przybył na miejsce zbrodni, odnajduje pod murem cmentarza kartkę z wierszem, który zdaje się jedynym tropem policji.
Wkrótce pojawia się kolejna ofiara, a po...