Przeczytałam. Uważam, że jest to bardzo dobra powieść, bez pretensji do tzw. wielkiej literatury, czy klasyki, ale taka … dla odprężenia, odpoczynku, wyluzowania się. Bohaterki są sympatyczne, z silnym charakterem i bardzo się od siebie różnią. Mimo tych różnic są przyjaciółkami i wzajemnie się wspierają w trudnych chwilach. Polubiłam Kudłatą, Bazylię, Szablę i Antoninę. Są mądre, zaradne, lojalne wobec siebie i pracowite. Bazylia jest szczęśliwą żoną i matką. Jej przyjaciółki dopiero są w trakcie układania sobie życia. W powieści pojawiają się ewentualni kandydaci. Też fajni. Dodam, że jest tu i wredny, denerwujący typ, ale … nie będę opowiadać treści książki. Mocną stroną tej powieści są też dialogi i fragmenty mówiące o zachowaniu dzieci i zwierząt, oddane z dużą, bardzo dużą znajomością przedmiotu. Morderstwo jest jakby w tle, ale też jest ciekawe, tak jak i zaskakujące jest wyjaśnienie zagadki kryminalnej. Rzetelnie również są przedstawione realia pracy lekarza w państwowej placówce zdrowia. Jedynym „zgrzytem” tutaj jest użycie zwrotów „ubrała kurtkę”, „ubrał rajstopki”, co jednak powinna wyeliminować korekta książki. Niestety nie wyeliminowała.
KUDŁATA rzadko rano zdąża na tramwaj. Jej mieszkanie jest zakurzone jak egipski sarkofag, bo dnie i noce spędza na dyżurach w szpitalu. Kocha swoją pracę. Jest oddana pacjentom, psu Cystofiksowi i Obolałemu (temu ostatniemu do czasu).
ANTONINA haruje po kilkanaście godzin dziennie w kancelarii prawniczej, ale tego nie lubi, dlatego rzadko się uśmiecha. Ubiera się w eleganckie garsonki. Jest sztyw...