Ludwik Stomma we wstępie do książki Tomasza Dominika ilustrowanej zdjęciami z albumu Marka Karewicza pisze:
"Opowieści, które opowiada ze swadą uważnego słuchacza i wytrawnego opowiadacza, dzieją się właściwie dzisiaj. Wszystko odżywa i z niczym się nie porównuje. Dlatego też plota, dowcip, morda rozbita w Hybrydach (o ile dobrze pamiętam), stają się świadectwami.
Okruchami czasów najwspanialszych(...) czasów, jak każde jedynych w swoim rodzaju. Już pochowali się zetempowcy i pieśń nie rodzi się w pochodzie, ale w klubie jazzowym. Wielki świat: lambertta, Presley, oprychówka, SPATiF, włoska rurka z kremem, globulka ZET - chyba nigdy przedtem, ani potem nie byliśmy tak europejscy. I wstąpienie do Unii też tego nie zmieni.
Były to również niezapomniane lata, kiedy warszawka była przewodnią siłą narodu. Wspominając ją ukazuje więc nieświadomie Dominik, jak powstał świat nowych wartości, standardów i marzeń, które za nie tak wiele lat obalić miały obowiązujące doktryny w znacznie większej mierze niż Gorbaczow, opozycja i gwiezdne wojny". [edytuj opis]
Czytelnicy tej książki polecają
Niestety zbyt mało osób przeczytało tę książkę, aby móc polecić Ci inne publikacje.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: