W austriackim kurocie Badenheim, słynącym z dorocznych festiwali muzycznych, sezon 1939 rozpoczyna się jak zawsze. Właściciel miejscowej apteki obserwuje przybycie doktora Pappenheima, animatora festiwalu, do hotelu zjeżdżają stali bywalcy, przedstawiciele żydowskiego zamożnego mieszczaństwa. Jest kwiecień, ludzie w cukierniach jedzą ciastka z truskawkami, po deptaku przechadzają się miejscowe prostytutki. Pierwsze ostrzeżenie to wizyta, jaką składają w aptece inspektorzy wydziału sanitarnego. Wkrótce na murach pojawiają się zarządzenia nakazujące wszystkim Żydom zarejestrować się na wyjazd do Polski. Badenheim zostaje odcięte od świata. Lecz wczasowicze, zda się, nie widzą lub nie chcą widzieć narastającej grozy sytuacji - kłócą się, kochają i plotkują, targują się i narzekają, uporczywie nie dostrzegając nadciągającej katastrofy. Appelfeld opowiada powściągliwie, z ironią i zarazem czułością; misternie zbudowana opowieść posuwa się powoli, małymi krokami, z których każdy potęguje nastrój nieuchronności zagrożenia. Oto historia, lecz historia opisana z najbardziej przyziemnego poziomu, co paradoksalnie nadaje książce liryczną urodę, ale także intensyfikuje nadchodzącą tragedię.