Nieukarana Macieja Krasickiego jest książką skromną jedynie z pozoru. Autor, rezygnując wprawdzie z bogatego tła społeczno-politycznego, postępując jak scenopisarz i aranżując kameralny dramat na cztery osoby, całą siłą swego talentu stawia rzeczywistości współczesnej odważne, niekoniunkturalne pytania. W pierwszej swej mikropowieści Mamo, biją obserwatorem i komentatorem uczynił dziecko, w Niekaranej zadanie to powierzył studentce, Elżbiecie Jarzębowskiej, która za sprawą pewnego wystąpienia na konferencji w Paryżu staje się na parę tygodni gwiazdą mediów, wygłaszając obrazoburcze opinie o politykach, demokracji, systemie wyborczym, współczesnej kulturze, ambicjach peryferyjnych krajów goniących Zachodnią Europę. Przebiegłość twórcza Krasickiego objawia się przede wszystkim powściągliwością i przemyślaną konstrukcją utworu. W Nieukaranej - mimo skromnych rozmiarów - przenikają się dwa plany. Wątek zdarzeń publicznych (sięgających także istoty i dramatów komunizmu) ujawnia bohaterkę, która uczestniczy w nim poprzez przenikliwe, odważne i - jak przystało na studentkę - obnażające fałsze - słowa, wzbudza podziw u przygodnych obserwatorów i osób najbliższych. Z dojrzałością polityczna i surowością w ocenach elit kłóci się nieporadność w sprawach osobistych, świadcząca o niedorastaniu do głoszonej etyki. Krótki i burzliwy romans Elżbiety ściąga dezaprobatę najbliższych, prowadzi do dramatu, a w niej samej utwierdza świadomość kompleksów, z której próbowała się wyzwolić, czując przyzwolenie współczesnego świata. Aranżując to wewnętrzne skłócenie osobowości i zachowań głównej bohaterki, Krasicki wskazuje na źródła społecznych schizofrenii, zamieniających każdy ideał w karykaturę. Czyni to z goryczą, nie pozbawiając się jednak prawa do sarkazmu, a czasem też dobrotliwego humoru.