Dwa tygodnie na miłość

Recenzja książki Dwa tygodnie na miłość
Dwa pokolenia. Pozornie tak niewiele czasu, tak mała różnica między nimi. A jednak tak wiele nieporozumień! Barbara jest samotną matką. Wychowuje swoją córkę Małgorzatę, ale nie wychodzi jej to najlepiej. Poznajemy ich historię zaraz po zakończeniu nieudanego związku Barbary. Kobieta ruszyła dalej, ale jej córka nie może się po tym pozbierać. Partnera matki - Ryszarda - traktuje jak ojca i nie może się pogodzić z tym, że jej rodzicielka po raz kolejny wszystko popsuła.


Barbara nie wie jak ma dotrzeć do córki. Mają niepisaną umowę, że nie rozmawiają ze sobą ponad "niezbędną potrzebę". Znaczy to, że nawet się ze sobą nie witają, no bo w końcu to jest zbędne. Kiedy matka wraca do domu, córka chowa się w swoim pokoju, żeby nie musieć nawiązywać nawet kontaktu wzrokowego. Matka i córka, krew z krwi, a zachowują się jak dwie kompletnie obce osoby. Dla Barbary nadeszła jednak konieczność odezwania się do córki, mimo że ta nie chce jej wysłuchać.


Barbara wybiera się na dwa tygodnie do szpitala. Małgorzata zostaje sama w domu z obiadami na cały ten czas. Cieszy się, że wreszcie ma spokój i nie musi przejmować się matką. Sprowadza do siebie znajomych, jednak ich towarzystwo jej nie zadowala. Z biegiem czasu, dzień za dniem jej życie się zmienia. Dziewczyna dochodzi do różnych wniosków, jednym słowem dojrzewa. W tym samym czasie zmienia się też życie jej matki.


"Czternaście dni to niewiele czasu, bardzo niewiele. To zaledwie połowa urlopu pracowniczego albo ferie zimowe w szkole. Zleci raz-dwa. Przez tak krótki czas nic nie może się zmienić ani na gorsze, ani – niestety – na lepsze."




Czternaście dni to rzeczywiście niewiele czasu, ale można ten czas wykorzystać w naprawdę produktywny sposób. Lektura Pani Ewy udowadnia, że przez ten czas jednak wszystko może się zmienić. Zarówno na gorsze jak i na lepsze. Przez taki okres nasze postrzeganie świata, poglądy i podejmowane decyzje mogą zmienić się diametralnie. Przez dwa tygodnie nastolatka może dojrzeć szybciej niż w ciągu poprzedniego roku a osoba dorosła uświadomić sobie, że bezpodstawnie skreśliła kogoś z listy osób, którym można dać szansę. Tylko przez swoje "widzimisię".


Książka napisana przez Panią Ewę nie należy do najambitniejszych lektur i nie wnosi nie wiadomo jakiego powiewu świeżości do świata literatury, ale uświadamia nam pewne rzeczy, z którymi zmagamy się na co dzień, ale często o nich zapominamy. Pokazuje uniwersalne wartości, które każdy z nas powinien szanować i o nich pamiętać, ale w dobie szybkiego życia i wielu "zawsze ważniejszych" rzeczy zatracamy się w tym wszystkim zapominając o miłości, rodzinie, przyjaciołach, partnerach. Ta książka, którą czyta się bardzo szybko o wielu sprawach nam przypomina i udowadnia, że czasami warto się na chwilę zatrzymać, zastanowić i zmienić swoje postępowanie.


Recenzja z bloga: mipropiabiblioteca.blogspot.com
0 0
Dodał:
Dodano: 10 XI 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 902
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Paulina
Wiek: 31 lat
Z nami od: 06 VI 2012

Recenzowana książka

Dwa tygodnie na miłość



Czternaście dni to niewiele czasu, bardzo niewiele. To zaledwie połowa urlopu pracowniczego albo ferie zimowe w szkole. Zleci raz-dwa. Przez tak krótki czas nic nie może się zmienić ani na gorsze, ani – niestety – na lepsze. Czternaście dni. Tyle czasu potrzeba, aby Baśka poznała diagnozę, a Małgośka całkowicie zmieniła swój system wartości. Dokładnie tyle trzeba, aby obydwie zaczęły inaczej...

Ocena czytelników: 4 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0