Od kiedy dowiedziałam się o wydaniu kolejnej powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, nie mogłam spać w nocy, a co najgorsze nie mogłam skupić się nad żadną inną lekturą. Wciąż się zastanawiałam, czy po raz kolejny moja wrażliwa dusza zostanie wystawiona na oddziaływanie silnych emocji, często bardzo skrajnych. Zastanawiałam się, czy czymś nowym zaskoczy mnie autorka. Bałam się nawet, że kolejna książka może mi się nie spodobać. Wiem, że to głupie i niemożliwe. Ale kiedy to sobie uzmysłowiłam, to zaczęłam się bać tego, że się boję o takie niemożliwości. Wiem, piszę głupoty, ale musicie mi to wybaczyć. W katuszach dotrwałam do dnia ukazania się premiery i udało mi się dość szybko zdobyć wymarzony egzemplarz. Możecie się tylko domyślać, jak się czułam. Czytać zaczęłam, jak tylko rozpakowałam kopertę z książką i skończyłam… późno w nocy. Mąż tylko śmiał się z mojej skupionej i zaczytanej miny. Tego dnia zaniedbałam męża, dziecko, obowiązki domowe. Nie robiłam nic tylko czytałam. Po skończeniu czułam się usatysfakcjonowana, mimo że wielu zwrotów akcji się domyślałam. Dobra skończę już z moimi ochami i achami, przejdę do treści. Zdradzę tylko troszeczkę, bo inaczej zabiorę Wam radość z czytania.
Magda po studiach wraca do swojego rodzinnego miasteczka, w którym nikt nie widzi dla siebie przyszłości, jedna Magda myśli inaczej. Od początku miała w planach powrót, do miasta, o którym wszyscy zapomnieli. Dostaję posadę pedagoga w szkole, do której kiedyś, jako nastolatka uczęszczała. Jest pełna optymizmu i chęci pomocy uczniom. Zamieszkuje w mieszkaniu po swojej babci. Warunki są kiepskie, ale nie jest to dla niej najważniejsze. Pierwszego dnia postanawia wybrać się na spacer. I jest świadkiem zaskakującej sytuacji. Widzi dwóch chłopców grających na boisku w piłkę. Nagle pod boiskiem zatrzymuje się ekstrawaganckie bmw, z którego wysiada wysoki mężczyzna i siłą zabiera chłopca w kierunku samochodu. Magda zwraca mu uwagę, żeby z szacunkiem odnosił się do chłopca. I tak od słowa do słowa rozpoznają w sobie znajomych sprzed lat. Michał Langer chodził z nią do klasy. Zawsze był przystojny i od najmłodszych lat obstępowały go piękne dziewczyny. Teraz Michał wygląda dość podejrzanie. Jak się później dowiaduje od swojej koleżanki Wiolki, Michał zajmuje się nielegalnym biznesem. Magda pierwszego dnia w pracy spotyka w gabinecie pierwszego ucznia, którym jest nieszczęśliwy chłopiec z boiska, jest młodszym bratem Michała. Majki, bo tak nazywają go kumple z Santany jest jedynym opiekunem Marcina. Magda przejęta swoją pracą postanawia wezwać do szkoły Michała. I od tego momentu ich losy zaczynają się przeplatać. Powoli rodzi się między nimi uczucie, jednak co rusz natrafia na jakieś przeszkody. Agnieszka Lingas-Łoniewska nie byłaby sobą, gdyby wszystko było piękne i pozbawione niespodziewanych problemów. Na drodze do ich szczęścia pojawia się m.in. kurator Jacek Żmudziński czy choćby Wiolka, która od czasów szkolnych kocha Michała. Ale więcej o tym wszystkim na kartach książki.
Tym razem muszę jednak przyznać, że wielu kolejnych faktów domyślałam się. Nie przeszkadzało mi to jednak w dalszym zaczytywaniu. Jak zwykle wyraziste postaci, które targane są zmiennymi emocjami, zdobywają sympatię czytelników. Także tło całej akcji jest bardzo ciekawie opisane. Zapomniane miasto, w którym nie ma żadnej przyszłości, a przynajmniej nikt o niej nie myśli, wszyscy się znają i wszystko wiedzą, na wiele rzeczy i spraw mieszkańcy przymykają oko. Bardzo podobało mi się stworzenie tak żywego i rzeczywistego obrazu małej społeczności. Ja zawsze pełno romantycznych uniesień, łez i radości. Jeśli jesteście ciekawi, jakie losy czekają naszych głównych bohaterów, to zapraszam do lektury. Polecam całą sobą!