Coraz częściej słyszymy o małżeństwach, które, zapoczątkowane płomiennym romansem, kończą się rozwodem. W czym tkwi problem? Jest wiele czynników, które mogą na to wpłynąć. Zdrada, oszustwa, różnice między małżonkami. Ale są również takie, które wstrząsają porządnie całym poukładanym życiem jednej połówki. Dobrym przykładem na to jest Ewa, bohaterka książki Moniki Orłowskiej „Adam i Ewy”. Jak sobie poradziła?
Ewa Bajer jest z pozoru szczęśliwą matką i żoną Adama. Ale tylko z pozoru. Tak naprawdę jej mąż wiecznie spędza czas za granicą, pracując, ona sama wychowuje ich małą córeczkę i córkę Adama z pierwszego małżeństwa. Dodatkowo otacza opieką swoją teściową, która po dwóch udarach jest sparaliżowana. Musiała zrezygnować ze swoich planów i marzeń zawodowych. Wszystko po to, aby uszczęśliwić rodzinę…
Każdy dzień wygląda tak samo, otoczony codzienną rutyną. Jednak pewnego razu Ewa dostrzega dziwne zachowanie męża oraz fakt, że z ich konta znikają dość pokaźne sumy pieniędzy. Dodatkowo na jaw wychodzi prawda na temat śmierci pierwszej żony Adama. Kobieta jest skołowana zaistniałą sytuacją, a kiedy myśli, że wszystko wraca do normy, okazuje się, że jej mąż wcale nie jest taki, jakim się wydaje…
Do przeczytania książki zachęcił mnie jej opis. Od dłuższego czasu chciałam przeczytać coś prawdziwego, coś z życia wziętego. „Adam i Ewy” świetnie nadała się na tą okazję i co najlepsze, zaspokoiła mój czytelniczy apetyt. Główną zaletą tej książki jest fakt, że jest zwyczajna, opowiada o kobiecie, na której miejscu równie dobrze mogłaby być każda z nas, a jednak ma w sobie coś ciekawego, co przyciąga odbiorcę. Być może to właśnie podobieństwo Ewy do każdej z nas sprawia, że doskonale się ją rozumie, można z śmiałością zagłębić się w codziennych czynnościach i opowieściach głównej bohaterki, która przez całą fabułę „oprowadza” nas po swoim życiu.
Historia zwyczajna, z niezwykłym zakończeniem. Autorka nie opisała na końcu, co się dokładnie wydarzyło. Poprzez wcześniejsze insynuacje i podejrzenia sugeruje czytelnikowi rozwiązanie zagadki. Czytając książkę można zatem przeżyć trudne chwile razem z bohaterką, jednocześnie rozmyślając, co tak naprawdę stało się z Adamem, co takiego zrobił, że jego żona postanowiła się upić po tym, jak dowiedziała się prawdy. Bardzo ciekawe połączenie.
Tytułowe Ewy są kobietami w życiu Adama. Pierwsza Ewa to jego żona, która zmarła śmiercią samobójczą, wspólnie mieli córkę, której również nadali imię Ewa. To druga osoba. Trzecią Ewą jest główna bohaterka, druga żona Adama, nasza narratorka. Na początku zastanawiałam się, co może oznaczać taki tytuł. Później okazało się, że ta historia kręci się wokół tych osób właśnie. Prawie wszystkie wątki sprowadzają się do Adama i jego kobiet.
Styl autorki jest bardzo ciekawy, a przede wszystkim łatwy w odbiorze. Szybko się go czyta, na co dowodem jest fakt, że przeczytałam tę książkę w zaledwie jeden dzień. Pani Monika dość dokładnie opisuje każde myśli narratorki, każdą zaistniała sytuację, jednak nie są one w obfite w masę bezsensownych zdań. Wszystko zostało śmiało i prosto przedstawione, gdzieś pomiędzy wierszami można dostrzec również humorystyczne wstawki, co tylko ubarwia całą historię. Dzięki temu bardzo polubiłam autorkę.
Myślę, że śmiało mogę polecić tę książkę. „Adam i Ewy” wydaje się na pozór zwyczajną książką, o zwyczajnych ludziach ze zwykłymi problemami. Nie dajmy się zwieźć pozorom. Historia mimo tego rysuje się nader ciekawie, wciąga czytelnika bez reszty. A już zwłaszcza panie, które są w stanie zrozumieć bohaterkę. Książka nadaje się świetnie na wolne wieczory, umila nasz czas w każdej jego sekundzie. Aż do samego końca…